6 Niedziela Wielkiego Postu, Niedziela Palmowa – waleczny Król

on
Liturgia Słowa 6 niedzieli Wielkiego Postu,
Niedzieli Palmowej:
Mk 11,1-11; Iz 50,4-7 Ps
22 Flp 2,6-11 Mk 14,1-15,47
            Kończy
się powoli okres Wielkiego Postu. Przed nami Wielki: Poniedziałek, Wtorek,
Środa i zaczyna się okres Triduum
Paschalnego
. To czas największych świąt chrześcijaństwa, gdzie szczególnie
patrzymy na zbawcze wydarzenia. Towarzyszmy Jezusowi w tak dramatycznych
chwilach.
Dzisiejsza
Liturgia Słowa rozpoczyna Wielki Tydzień. Zaczyna się od cudownego wjazdu
Jezusa do Jerozolimy. Patrząc na tę Ewangelię, widzimy, że Jezus, prawdziwy
Bóg, wraca do Jerozolimy, wraca do swojego świętego miejsca. Wraca, choć ma
zupełnie świadomość tego co się w Jerozolimie dokona – Jego Męką i Śmierć. On nie
unika Jerozolimy, ale zmierza do niej, całkowicie świadomie. Jezus jednak nie
idzie sam, posyła wpierw swoich uczniów, mówiąc do nich: „Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz przy wejściu do niej
znajdziecie oślę uwiązane, na którym jeszcze nikt z ludzi nie siedział.
Odwiążcie je i przyprowadźcie tutaj!
” (Mk 11,2). Grecki czasownik apostello, posyłać wysyłać, pełniąc
dokładnie to, co chce Mistrz. użyty jest tu w formie rozkazującej. Jezus posyła
po źrebię, osiołka, aby wypełnić zapowiedź proroka Zachariasza: „Raduj
się wielce, Córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo Jeruzalem! Oto Król twój idzie do
ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny – jedzie na osiołku, na oślątku,
źrebięciu oślicy
” (Za 9,9). Jezus wjeżdża. I jest witany, jak król. Słano
płaszcze, kładziono gałązki, śpiewano Hosanna. Są to czynności świadczące o
kulcie wobec Jezusa, Jego ogromnym szacunku i traktowaniu Go przez ludzi, jak
króla, zgodnie z innymi scenami ze Starego Testamentu (2 Krl 9,13). Warto
zauważyć, że Jezus nie dosiada źrebięcia, jak zwierzę. W grece użyto tu
czasownika kathidzo, który oznacza
zasiadać, niczym na tronie. Bóg wraca do swojego miasta, jest traktowany jako
król. Ale wraca by inaczej królować, nie by wydawać tylko i wyłącznie rozkazy,
ale po to, aby prowadzić nas ku życiu.
I tak wiwatuje
tłum, krzycząc do Jezusa: Hosanna.
Ten sam tłum, który, jak usłyszymy w Ewangelii podczas Liturgii Słowa, krzyczał
o ukrzyżowanie Jezusa. To jest ten sam tłum. I widać ogromne niezrozumienie
Jezusa, wielki paradoks wobec Niego. Tłum, który był tak blisko Niego i nie
rozumie nic. Herod, Piłat czy Sanhedryn, to przedstawiciele ludzi mających
wszystko: władzę, pieniądze, wyksztalcenie. A tak naprawdę nie mają nic. Są
zupełnie puści. I w swojej naiwności i wierze w swoje siły i rozum, posuwają się
do tego, żeby zabić Boga. Czy z nami nie może być podobnie? Zabijamy Boga, gdy
nie szukamy prawdy, gdy ją fałszujemy. Zabijamy Boga, bo wierzymy nazbyt w
siebie… Inni to tłum, który bezmyślnie daje sobą sterować. Tłum, który zupełnie
zrezygnował ze swojej wolności i poszedł ku pseudo wolności. Ilu z nas, w imię
wolności, tak naprawdę z niej rezygnuje. Wolność to nie jest życie bez granic.
Wolność takie życie w granicach, że się ich nie czuje, ale przestrzega. Jezus
był zupełnie wolny. Podpowiada nam św. Paweł:, że Jezus „ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi (…) uniżył samego
siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci
” (Flp 2,7.8). Całkowicie
świadomie. To piękne, gdy człowiek wolny rezygnuje z czegoś, sam. Rezygnacja,
nie prowadzi nas do biedy, nie uszczupla nam niczego.
Co może być
taką rezygnacją? Patrząc na Ewangelię, widzimy tłum, który: „wielu zaś słało swe płaszcze na drodze, a
inni gałązki ścięte na polach
” (Mk 11,8). Jezus dostawał od tych ludzi coś,
co było im bliskie jak płaszcz i ich czas poświęcony Jemu, ale też i to, na co
zapracowali – musieli gałązki ściąć. Niektórzy zaś: „Go poprzedzali i [nie]którzy szli za Nim” (Mk 11,9a). Jezus jest
otoczony przez tłum. Wszyscy chcieli być blisko Niego. Można zobaczyć w tych
gałązkach, w tej obecności i w tych płaszczach, co nas zbliża do Boga. Gałązki,
jak zbliża nas nasza praca, obowiązki, nasz trud codziennie ponoszony? Czas –
ile go Bogu poświęcamy? Czy jesteśmy swoją obecnością przy Nim, z przodu i z
tyłu? I płaszcz, czyli to co jest nas najbliżej, nasze pragnienia i marzenia,
nasze relacje i uczucia, czy pozwalają nam się do Niego zbliżyć? Bóg chce tych
naszych darów. Bóg lubi podarunki od nas. One Go cieszą. Boże, chciałbym, abym
często, zawsze składał Ci swoje podarunki, różne: małe i duże, chciałbym, aby
one zawsze się Tobie podobały!
Motywem przewodnim
dziś jest po prostu Męka i Cierpienie Jezusa. Zaczynamy tym samym Wielki
Tydzień. Ostatnie Dni Jezusa. I jesteśmy zaproszeni, aby przeżywać ten
czas  ze Słowem i z Sakramentami, w żywej
wspólnocie wierzących. Dziś Jezus jawi się jako prawdziwy Król, Król nie z tego
świata. Korona z cieni, tron z dwóch belek, purpurowa szata z krwi. Król, który
walczy miłością w pieszym szeregu. Który odmienił znaczenie słów, pojęć, dotychczasowych
rozumień królestwa, władzy, znaczenia w tym
świecie. Król, który bez wahania oddaje swoje życie za podwładnych. Dokładnie opisuje
to i Ewangelia, i prorok Izajasz i Psalm. Krew się leje. Izajasz zapisuje: „Ja się nie oparłem ani się cofnąłem” (Iz 50,5b). Jezus jest w stanie to wszystko zrobić, bo
jest świadomy Ojca, Jego misji i miłości. Nie opiera się Ojcu, ani nie cofa się
przed zadaniem. Bóg chce by podejmować to, co On chce. A dziś chce, byśmy
podjęli Go do serca, jako Króla naszego życia. I dzisiaj jest czas na radość z
takiego Króla. Dzisiaj czas na uczenie się zwyciężania przez słabość.
To opisuje św.
Paweł: „uniżył samego siebie, stawszy się
posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko
wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię
” (Flp 2,8-9). Bo po
śmierci, każdej śmierci czeka nas to, co czekało Jezusa. Zmartwychwstanie. Zupełnie
inna, nowa rzeczywistość! Bóg nas nie oszukuje. Zobacz dowód, zobacz krzyż. Tu widać
jak wiele wycierpiał dla nas Jezus. Jak wiele. Jak mocna wobec tego musiała być
Jego miłość. Zbij sobie w rękę gwoździe i poczuj to. Nieraz jak się zranimy
potrafimy lamentować, już się bandażujemy, łagodzimy ból tabletkami. A Jezus
pozwolił wbić sobie w ręce i w nogi gwoździe, pozwolił się unieruchomić, aby
zobaczyć Jego miłość. Taka jest miłość. To jest nasze zwycięstwo. Krzyż
przyjęty z otwartymi ramionami. Krzyż miłości. Nie grymasy wiary, sztuczne
obrażanie się i kłócenie o swoją prawdę. Bo do chwały idzie się nie przez pychę,
nie nadęty jak balon, nie szybując po niebie, ale krocząc po ziemi. Bóg nie
chce naszej pychy. Pychą nie zdobywasz Boga, ani drugiego człowieka. Boga zdobywasz
pokorą i zaufaniem. Panie, przepraszam za moją pychę i grymasy wiary, za to, że
nie zawsze Ciebie dostrzegam w życiu i to ile dla mnie zrobiłeś… A co Słowo,
Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?
Błogosławionej
i utrudzonej niedzieli oraz czasu Wielkiego Postu i Triduum! +
Jeśli chcesz,
to przeczytaj komentarz sprzed 3 lat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *