15 niedziela zwykła – widzieć czy nie widzieć?

on

Liturgia Słowa 15 niedzieli zwykłej:

Pwt 30,10-14 Ps 69 Kol 1,15-20 Łk 10,25-37

Na wakacjach często dobywają się spotkania młodych organizowane przez różne Zgromadzenia Zakonne. Niedawno odbyły się Saletyńskie Spotkanie Młodych w Dębowcu, a przed nami Franciszkańskie Spotkanie Młodych w Kalwarii Pacławskiej. Warto wziąć udział w takim spotkaniu, które można potraktować jako nietypowe rekolekcje, chociażby przez spanie pod gołym niebem.

Wczytując się w dzisiejszą Liturgię Słowa łatwo wtopić się wyobraźnią w przypowieść, którą opowiada Jezus. Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie jest nam dobrze znana i jest symbolem troski i miłości o drugiego człowieka. Samarytanin, którego dzisiaj widzimy to symbol Jezusa. Samarytanin „podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi” (Łk 10,34-35). On zrobił to co mógł. Nawet zrobił coś więcej. Mógł zadowolić się tym, że go uratował, zostawić w gospodzie, bo ktoś by się już nim zaopiekował. Zrobił coś więcej, a było to w jego mocy, podzielił się tym, co miał – dwa denary.

Bóg się troszczy o nas. Dużo mocniej niż myślimy! Dość często nie dostrzegamy tej troski Boga o nas, bo nie wszystko się toczy tak, jak byśmy chcieli. Tymczasem musimy pamiętać, że Bóg nie jest na nasze zachcianki. Ogromnie szerząca się ewangelia sukcesu w Kościele katolickim przez protestantów i ich sympatyków przeszkadza nam w relacji do Boga. Czy naprawdę będziemy się dać łapać na to, że zadaniem Boga jest dać mi kolejne mieszkanie czy samochód? Żeby moje życie było tylko sukcesem? Bóg stawia sobie za cel coś innego – uratowanie człowieka, zaniesienie go do gospody (symbol Kościoła), aby tam żył, ale żył prawdziwe. Bo celem przyjścia Jezusa na ziemię, celem odnalezienia każdego z nas jest uratowanie naszego życia, życia w domu Ojca!

Ta prawda ma na nas wpływać, ma kształtować nasze życie. Ilu ludzi po prostu mija się codziennie? Mijamy ludzi na ulicy, mijamy się w domach, mijamy się w pracy, mijamy widząc krzywdę drugiego człowieka, jego ból, cierpienie, niewłaściwe traktowanie i udajemy, że nic nie widzimy. Ale możemy żyć inaczej. Jak? Jak Samarytanin. Takie podejście kosztuje dużo więcej, kosztuje odwagi, bycia pod ogniem krytyki i obmowy / plotek, kosztuje nieraz swoją pozycję, kosztuje finansowo. Kosztuje, ale to inwestycja na przyszłość. Niebo do którego zmierzamy bowiem to bliskość ze sobą, bliskość z Bogiem. Warto więc nie odwracać wzroku i rąk od pomocy drugiemu człowiekowi. Uczmy się dziś tego od Jezusa! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli i czasu zwykłego! +

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *