7 niedziela zwykła – dobro, które pokonuje zło

on

Liturgia Słowa 7 niedzieli zwykłej:

1 Sm 26,2.7-9.12-13.22-23 Ps 103 1 Kor 15,45-49 Łk 6,27-38

Obserwujemy obecnie napiętą sytuację na granicy naszych sąsiadów – na Ukrainie. Obserwujemy jak sami mieszkańcy Ukrainy modlą się, biorą różańce do rąk, aby wyprosić dar pokoju. Wielokrotnie byliśmy już wzywani do modlitwy o pokój na świecie, na Ukrainie, by uniknąć wojny. Różne modlitwy możemy znaleźć na Internecie, polecam tę prostą modlitwę o pokój.

Dzisiejsza Ewangelia przypomina nam o miłości. Jezus w niej uczula nas: „Lecz powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą” (Łk 6,27). Miłość. Jaka jest delikatna, a jednocześnie potrafi być wielka i bolesna. Miłość, powinna kształtować nasze rodziny. Powinna. Ale czy kształtuje? Każdy chce być kochany, akceptowany. Każdy ma rany w miłości. A jedne z najboleśniejszych ran pochodzą od rodziny. Są rodziny, które są skłócone, które ze sobą nie rozmawiają, w których każde słowo traktowane jest jak atak, próba pokonania przeciwnika, poniżenia swojego wroga. I na bank, prawdziwej miłości im brakuje. Bo ciężko jest kochać ojca, który bije, rodziców, którzy nie mają czasu, rodzeństwo które się z nas śmieje, wytyka błędy, oskarża o coś, co nie ma wspólnego z rzeczywistością, ciężko kochać gdy zatargi trwają lata i nawet nie pamiętamy o co w nich poszło, kto miał rację.

Jezus dodaje: „Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują” (Łk 6,32). Łatwiej w rodzinie jest kochać tych, którzy są nam bliscy i podobni do nas, bo mają podobne poczucie humoru, podobne zainteresowania, po prostu się z nimi dogadujemy. Ale jeżeli chcemy być prawdziwe chrześcijańscy, to trzeba zrobić coś więcej, w miłości trzeba przekraczać bariery, lęki, strachy itd. W naszych rodzinach one również funkcjonują. Jak kolejny raz zaufać komuś, kto nas zranił? Jak kolejny raz spróbować otworzyć się na kogoś, pamiętając co nam uczyniono? Co zrobić wobec tego?

Jezus powiedział: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie” (Łk 6,37-38). Łatwo wejść w kolejną obmowę, kolejne ocenianie, odpłacanie pięknym za nadobne. Warto w takiej sytuacji po prostu nie dokładać do pieca, czyli postarać się nie dogadywać, by nie wywiązała się kolejna pyskówka, uśmiechnąć, aby przełamać chłód, wziąć talerz i po kimś pomyć, aby pokazać szczerość intencji, zrobić herbatę, by ocieplić relację. Nie chodzi o służalczość, w żadnym wypadku. Ale o dobro, które zawsze pokonuje zło. O dobro, które jest budowaniem Królestwa Bożego. Skoro damy więcej, inną miarą, miarą którą mamy od Jezusa, to dostaniemy nagrodę taką samą miarą. Może już tu na ziemi, w naszych rodzinach, a może dopiero w niebie. Panie Jezu, pomóż mi w mojej rodzinie pokonywać bariery zrodzone z różnych zranień, pomóż mi je pokonać siłą dobra! A co Pan Bóg szepce dziś do Twojego serca, co mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli! +

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *