Liturgia Słowa 12 niedzieli zwykłej:
Hi 36,1.8-11 Ps 107 2 Kor 5,14-17 Mk 4,35-41
Podczas tego weekendu odbywa się Pierwsze Ogólnopolskie Forum CHARIS, która zrzesza przedstawicieli różnych grup i ruchów działających na rzecz odnowy Kościoła m.in. Odnowy w Duchu Świętym, Szkół Nowej Ewangelizacji czy Ruchu Światło Życie. Choć wiele jest takich ruchów, to warto osobiście zaangażować się w jakiś z nich, po to, aby budować prawdziwy Kościół.
Jezus razem z Apostołami spędził cały dzień na nauczaniu, krótko mówiąc byli w pracy. Dopiero wieczorem, po pracy, Jezus mówi: „Przeprawmy się na drugą stronę” (Mk 4,35). Drugi brzeg to symbol odcięcia się od pewnych spraw, to symbol nowej rzeczywistości, symbol przejścia. Apostołowie i Jezus są zmęczeni tym co ich w ciągu dnia spotkało. Wielu z nich marzyło o odpoczynku. Nic dziwnego, wcale nie jesteśmy inni. Pracujemy cały dzień w szkole, na budowie, w biurze, za kierownicą auta, i marzymy o tym, żeby wrócić do mieszkania, domu i usiąść w chwili ciszy i spokoju, napić się kawy, zjeść jakieś ciastko, oglądnąć telewizje, jakiś serial albo zwyczajnie wyłożyć nogi i się chwilkę zdrzemnąć. Normalne jest to, że po pracy, chcemy odpocząć od tego co było naszym zajęciem. Dlatego Jezus z Apostołami chcą iść na drugi brzeg.
Ta wędrówka nie jest jednak normalna, zwyczajna ani prosta. „Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź się napełniała” (Mk 4,37-38a). Nieciekawe warunki dla Apostołów, burza. Jak reagują? Mówią do Jezusa: „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, ze giniemy?” (Mk 4,38b). Dorośli faceci, a przypomnę, część z nich to zawodowi rybacy, boją się że zaraz zginą od wody. Ile razy w naszym życiu dzieje się podobnie. Są sytuacje, gdy jesteśmy już zmęczeni codziennością: jego monotonią, szarością, gdy codzienność tych samych obowiązków i relacji ogromnie ciąży. I wtedy łatwo o burze. Ile razy jest tak, że wracamy do domu, a tam nagła kłótnia z kimś z rodziny: żona krzyczy, dzieci się złoszczą, mąż siedzi sfochowany, a chcieliśmy tyko odpocząć. Wydaje się, że to nie życie, a burza, która nas pochłonie i zniszczy. Ile par, które przed chwilą się przytulały, wyznawały sobie miłość, a nagle po jakimś jednym słowie czy zachowaniu, zmienia swoje oblicze i nagle jest kłótnia? Burza, która wydaje się, że pochłonie wszystko na swojej drodze. Na każdego z nas będą czekać różne burze. Co w takich sytuacjach zrobić?
Apostołowie naturalnie zwrócili się do Jezusa. Może chcieli, żeby razem z nimi wylewał wodę? Nie wiemy. Ale zwrócili się do Jezusa. W kłopotach, warto zwrócić się do Jezusa, ale warto naśladować także Jego. A On „wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: Milcz, ucisz się! Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza” (Mk 4, 39). Proszę zauważyć, że obecność Jezusa nie uchroniła Apostołów przez przeciwnościami i niebezpieczeństwami. Obecność i bliskość z Bogiem chroni przed potępieniem wiecznym, ale nie przed problemami tutaj na ziemi. Bóg może owszem w cudowny sposób uciszyć burzę w naszym życiu, ale może także pozwolić na to, abyśmy się zmagali. Zmagania są nam potrzebne, bo to rozwija. Ile par staje się mocniejszych, po kłótniach, w których wydawało się, że to już koniec? Ilu sportowców wracało do kariery i pobijało rekordy po jakiejś kontuzji? Zmagania są potrzebne, one dają rozwój. Panie Jezu, pomóż mi nie narzekać gdy spotkają mnie burze w moim życiu, ale pomóż mi je przeżywać tak, aby w nich odkrywać Ciebie i we właściwy sposób je rozwiązywać! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?
Błogosławionej niedzieli i czasu zwykłego!