Niedziela Chrztu Pańskiego – najważniejsze słowa

on

Liturgia Słowa Niedzieli Chrztu Pańskiego:

Iz 42,1-4.6-7 Ps 29 Dz 10,34-38 Mk 1,7-11

Przeżywamy dzisiaj wyjątkowe święto – Uroczystość Chrztu Pańskiego. Wydarzenie to ma bardzo mocne podłoże biblijne, bo występuje u wszystkich Ewangelistów. Historyczność tego wydarzenia nie podlega dyskusji. Dla nas Uroczystość ta ma wielkie znaczenie, bowiem przypomina nam dzień naszego Chrztu. Dzień w którym staliśmy się Chrystusowi. Tu otrzymaliśmy zaczątek wiary, którą każdy z nas ma rozwijać. Powodzenia!

To święto zamyka okres Bożego Narodzenia. Idzie ono w takim cyklu, który rozpoczął się w pierwszy dzień świąt. Jezus rodzi się w stajni, objawia się Maryi, Józefowi i pasterzom, później 6 stycznia, Jezus objawia się pogańskim królom, a dziś w Chrzest, objawia się wszystkim, którzy są wokół rzeki Jordan. To dzisiejsze święto kończy wstępne objawienie się Jezusa, pokazywania się Boga, jako człowieka. Dzisiejsza Liturgia Słowa bardzo jasno mówi nt. Chrztu. Czym ten Sakrament jest dla nas? Popatrzmy na Ewangelię. „Przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie” (Mk 1,9). Jezus przyjmuje chrzest jak my, przyjmuje na siebie to, co chrzest obmywa – przyjmuje na siebie nasze słabości i grzech. Jezus przyjmuje na siebie wszystko zło. Bóg przychodzi, aby nas, ludzi odnaleźć.

W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie” (Mk 1,10). Duch Święty jest już w nas, nie nad nami. On jest w nas, abyśmy każdego dnia byli włączeni w Jezusa, w tę godność Dziecka Bożego. To doświadczenie jest nam wszystkim bardzo potrzebne. Podczas rozmów z ludźmi czasami słyszę – księże, nie wiem kim jestem, moi rodzice się mnie wyparli, tato nie pomógł mi odnaleźć siebie. Brakuje nam świadomości kim jesteśmy i szukamy jej w różnych miejscach: grzechach, sekstach, nałogach, niewłaściwych relacjach. I cały czas czujemy pustkę, przeraźliwą ciemność. Bo brakuje nam tego jednego – doświadczenia dziecka Bożego. A zobaczmy, że to doświadczenie dokonuje się w takim specyficznym kontekście – Jezus jest w wodzie. Generalnie, jak ktoś wychodzi w ubraniu z wody, to zawsze wzbudza w nas albo litość albo uśmiech. W takim doświadczeniu Jezus zaraz coś usłyszy – w doświadczeniu bycia ocenionym, odrzuconym, wyszydzonym i litującym się nad Nim.

Duch Święty mieszka w nas, w każdym, nosimy pieczęć Parakleta w sobie, przez chrzest. Ona nie została nam wymazana. Jest cały czas. I ona cały czas powinna nam przypominać kim jestem – umiłowanym dzieckiem Boga. Jezus na całą misję dostał od Ojca jedno zdanie: „ to jest mój syn umiłowany” (Mk 1,11). I przez to szedł przez ziemię uzdrawiając, uwalniając, dźwigając cudze grzechy, potrafiąc cierpieć w Ogrójcu, wyrzucić przekupniów, sprzeciwić się Herodowi czy faryzeuszom. Z doświadczenia miłości Ojca, z doświadczenia bycia kochanym, umiłowanym dzieckiem możemy mieć siłę do duchowej walki. Dzięki Duchowi Świętemu, który już w nas jest, możemy robić to codziennie. Warto więc, gdy cokolwiek w nas się złego dzieje, czujemy, że upadamy, że jesteśmy na granicy, prosić Ducha Świętego o to, aby mieć na nowo to samo, jedno doświadczenie – miłości Ojca. Panie Jezu, dziękuje za to, że mogę doświadczać miłości Ojca! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Niech Pan błogosławi!! +

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *