25 niedziela zwykła – mój denar

on

Liturgia Słowa 25 niedzieli zwykłej:

Iz 55,6-9 Ps 145 Flp 1,20-27 Mt 20,1-16

Już od 25 września będzie można w polskich kinach oglądnąć film „Wojtyła. Śledztwo”. Pamiętając, że ten rok to 100.lecie narodzin Papieża Polaka, warto wybrać się i obejrzeć ten dokument, który odsłania różnie historie z życia Świętego. Więcej o tym w artykule.

Dzisiaj Liturgia Słowa ma pomóc nam kształtować właściwy obraz Boga. Czytamy dzisiaj: „Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam. Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił. Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie? Odpowiedzieli mu: Bo nas nikt nie najął. Rzekł im: Idźcie i wy do winnicy!” (Mt 20,). W tamtych czasach to Gospodarz wychodził, aby zatrudnić u siebie robotników. Wychodzi i to kilka razy: rano – o świcie, o dziewiątej, w południe, po południu o trzeciej i o piątej, więc musiało mu bardzo zależeć na wykonanej pracy. A płaca wcale nie jest kiepska, jeden denar, obojętnie do pory. Szczodry i dobry jest ten Gospodarz, można powiedzieć, że ma gest. I o ten gest rozbija się cała dzisiejsza Ewangelia.

Wszyscy pracowali, oczywiście różnie godzinowo i z różnym natężeniem. Pewnie pierwsi robotnicy to biblijni faryzeusze, gorliwi i sprawiedliwi, którzy chcą spodobać się Bogu. To pewnie tacy „porządni chrześcijanie”. A ci ostatni, to biblijne prostytutki, celnicy, dobre łotry, wszyscy, którzy korzystają z ostatniej deski ratunku i wtedy się nawracają, nieraz po latach błądzenia. Kiedy doszło do oburzenia? Oburzyło ich gest Gospodarza, dopiero na końcu. Ci którzy pracowali mniej od pierwszej grupy dostali tyle samo. Gdyby pewnie pracowali sami nie byłoby tej sytuacji. Ale niestety, wszyscy dostali tyle samo. Niesprawiedliwe, w oczach człowieka. Bo nawet chcieli więcej, ale nie ze względu na szczodrość Gospodarza, ale dlatego, że oni pracowali cały dzień. I tu jest klapa. Nikt nie zobaczył dobroci Gospodarza, ale wszyscy chcieli suchej sprawiedliwości, w której nagroda i kara będą ciążyć idealnie tak samo nad każdym.

Grozi nam dokładnie to samo. Jak łatwo nam jest pogodzić się z obrazem surowego, wymagającego i chlustającego nas i innych Boga, niż uznać dobroć i miłosierdzie Boga. Nie damy rady Boga wtłoczyć w nasze schematy. Nie zapniemy go w nasz przysłowiowy garnitur. Zawsze będzie on dla Boga za ciasny. Nosimy jakiś obraz Boga, jakieś Jego doświadczenie. Jedni chcą, żeby Bóg zrobił to albo tamto: dał pracę, albo ją zmienił, komuś odpłacił za to co robi a innemu pobłogosławił. Zamykamy Boga w kategorii mojego doświadczenia: jak daje jest ok, jak nie ma zdrowia, pieniędzy, powodzenia to jest niedobry. Każdemu z nas grozi pokusa patrzenia na Boga złym okiem. To pokusa bardzo subtelna, towarzysząca nam od raju – wykrzywienia obrazu Boga. Ale Bóg dziś chce nam wszystkim przypomnieć, że chce jednego denara dać każdemu – dać każdemu zbawienie. Bóg chce zbawić każdego z nas. Dlatego wszyscy robotnicy „otrzymali po denarze” (Mt 20,). Denar bowiem to cena płacy robotnikowi za jeden dzień, ale równocześnie symbol zbawienia. Każdy z nas ma świt swojego życia i czeka nas zachód ostatniego tchu. Nie wiemy kiedy, bo zachód słońca codziennie jest o innej godzinie. Każdy odejdzie o swojej porze. Ale dobry Bóg chce każdemu z nas dać życie wieczne. Panie, dodaj mi sił, abym wiernie szedł za Tobą. Oczyszczaj obraz Ciebie, abym poznawał Ciebie w prawdzie! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli! +

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *