Liturgia Słowa 31 Niedzieli zwykłej:
Mdr 11,22-12,2 Ps 145 2 Tes 1,11-2,2 Łk 19,1-10
Niedawno obchodziliśmy w Kościele Uroczystość Wszystkich Świętych, które przypominało każdemu z nas, że jesteśmy powołani do świętości. Te świętość każdy z nas realizuje w swojej codzienności, w swoim otoczeniu, wśród bliskich, innych ludzi. A w sobotę obchodziliśmy Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych, tzn. tych, którzy żyli przed nami, a potrzebują naszej modlitwy. Przypomina to nam o tym, że mamy dwie Ojczyzny, pierwszą tą ziemską, oraz drugą – Niebo, do której każdy dąży. Otaczajmy modlitwą w miesiącu listopadzie wiernych zmarłych, którzy potrzebują naszej modlitwy. Nigdy nie wiadomo, czy my sami w przyszłości nie będziemy potrzebowali takiej modlitwy…
W Ewangelii widzimy dziś, że „Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto” (Łk 19,1). Jerycho uchodziło za miasto grzeszników. 10 km od końca Morza Martwego, symbol Szeolu czyli wszystkiego co jest martwe, pozbawione Boga, a z drugiej strony miasta jest Góra Kuszenia, która mówi o walce, by zrezygnować z drogi do zbawienia a pozostać w otchłani. Jerycho to miasto ludzi zamkniętych na Boga, miasto wyobcowania wobec Boga, drugiego człowieka i siebie. Jezus przechodzi przez miasto, przez takie miasto, przechodzi między takimi ludźmi. Bóg nie omija żadnych miejsc gdzie jest człowiek. Bóg idzie do każdego miejsca, w którym może znaleźć człowieka. I tak, pójdzie za Tobą i za mną w każde miejsce, by odnaleźć człowieka i go uratować.
W tym kontekście, w takim mieście znajduje się człowiek, Zacheusz, który „chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu” (Łk 19,3). Zacheusz. Jego imię etymologicznie może oznaczać: Zakka – czysty, niewinny, albo Zecharja – Bóg pamięta. Jego imię jednak przeczy stylowi życia. Celnik, który wymusza większe należności od rodaków. Ma on ręce pełne brudnych pieniędzy. Jego współmieszkańcy nazywali go grzesznikiem. Bóg nie mógł o kimś takim pamiętać. Dziwne to spotkanie w okolicy drzewa. Tymczasem, Jezus zwraca się do niego: „Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu” (Łk 19,5). Jezus mu nie wypomina: grzeszniku, kłamco, celniku. Jezus mówi do niego po imieniu. Ta historia pokazuje, że Bóg pamięta o człowieku, że Bóg patrzy na człowieka inaczej jak człowiek. Patrzy na niego i chce być w jego domu. To pokazuje, że dla Boga nie ma ludzi złych, są ludzie zagubieni.
Wielu ludziom wydaje się, że Jezus o nich zapomniał: bo nie wysłuchał ich modlitwy, bo w jakiś sposób nie zareagował w ich życiu, bo pozawala na jakąś niesprawiedliwość. Gubimy się wielokrotnie jako ludzie. Czasami z powodu nieradzenia sobie z czymkolwiek: emocjami, problemami w pracy, w relacjach, na modlitwie, uciekamy w coś z daleka od Pana. Zacheusz uciekł w pieniądze, w doczesność. Jego wybór. Ale wybrał też chęć spotkania z Jezusem. Jeżeli chcemy spotkać Boga, to możemy się z nim spotkać w różnych miejscach, nie tylko w Kościele. Boga możemy spotkać, jak Zacheusz na drzewie, ale i w galerii, w rozmowie z kimś drugim, oglądając serial czy czytając książkę. Bóg odnajdzie nas, jeżeli będziemy tylko chcieli Go spotkać. A po pierwszym spotkaniu Bóg będzie chciał spotykać się z nami więcej i częściej, w domu i na uczucie (Eucharystii). Dziwne to spotkanie, ale początki zawsze są różne.
Bogu wystarczy moje pragnienie spotkania Go, nawet jak nie wiem jak. Dopiero po tym spotkaniu Bóg zacznie układać życie dalej i spotkania z Nim będą różne. Na samym pragnieniu wówczas człowiek nie zostanie, później przyjdą czyny / zachowania. Dowodem na to jest fakt iż Zacheusz: „stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie” (Łk 19,8). W Zacheuszu dokonało się nowe narodzenie. Ono może dokonać się w każdym z nas. Wystarczy chcieć się spotkać z Bogiem, pozwolić się Jemu znaleźć. Wystarczy iść za tym pragnieniem. Boże, wlej w nasze serca pragnienie spotykania się z Tobą. A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?
Dużo mocy i siły, aby każdego dnia żyć Bogiem i z Bogiem! +
I znowu wzrusza mnie ten tekst, bo otwiera mi oczy (załzawione oczy). Przez łzy widzę to czego nie widziałem nawet przez lornetkę wypatrując szczęścia niegdyś. Łzy wzruszenia na niemal każdej Eucharystii lejąc się mi i spływają aż do serca. Taki Bóg jest dobry, bo mówi do mnie: Romanie chcę zamieszkać w twoim domu. Jestem wdzięczny Bogu, wielbię Boga i dziękuję za Jego miłość.
To Słowo zwłaszcza po święcie Wszystkich Świętych i Wspomnieniu Wszystkich Wiernych Zmarłych mówi jasno: Jezus przychodzi do mojego domu po to, abym i ja kiedyś przyszedł do Jego Domu. W niebie jest mieszkań wiele…
Dokładnie tak p.Romanie, dokładnie, mamy mieszkanie w niebie! 🙂
Pozdrawiam, z Bogiem +
x.Damian
„Bóg pójdzie (…) w każde miejsce by odnaleźć człowieka i go uratować.”
To Słowo wlewa pokój w moje serce.
Jakże mamy Dobrego i Zdeterminowanego Pana
niczym Ratownika na górskich, niebezpiecznych wyprawach spotykającego zagubionych, często nieroztropnych turystów, szukających atrakcji, pięknych widoków, w miejscach niedostępnych, dziwnych, czasem stojących nad przepaścią… I w tych przedziwnych okolicznościach podającego dłoń.
Bóg zapłać