Liturgia Słowa 29 niedzieli zwykłej:
Iz 53,10-11 Ps 33 Hbr 4,14-16 Mk 10,35-45
Trwa Synod Biskupów w Rzymie poświęcony młodzieży, ich powołaniu oraz jego rozeznawania. Warto wspierać ich modlitwą! Trwa też miesiąc październik, miesiąc poświęcony modlitwie różańcowej. Można połączyć jedno i drugie z korzyścią dla wszystkich.
Liturgia Słowa dzisiejszej niedzieli przypomina, że tylko w Jezusie jest nasza nadzieja. Prorok Izajasz mówi do nas: „Jeśli on wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Pańska spełni się przez niego” (Iz 53,). Jezus oddał swoje życie, wypełnił wolę Ojca, aby nas, grzeszników, wybawić. Tak rozumie to też autor listu do Hebrajczyków, mówiąc: „Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabością” (Hbr 4,). Dzięki Jezusowi możemy znaleźć bowiem miłosierdzie i łaskę. W takim klimacie przechodzimy do Ewangelii.
Kontekst Ewangelii jednak to pośpieszna wędrówka Jezusa do Jerozolimy. Droga jest szybka. Uczniowie się dziwią (Mk 10,32), czego Jezus tak pędzi, ale inni czuli strach, bo wiedzieli, że coś wisi w powietrzu. Dlatego w dzisiejszej Ewangelii czytamy, że: „Jakub i Jan synowie Zebedeusza zbliżyli się do Jezusa” (Mk 10,35a). Ci bracia nazywani są Boanerges, synami gromu (Mk 3,17), odznaczają się gwałtownością, pasją, szybkością, jak grom. Chcieli wykorzystać sytuację. Byli już blisko Jezusa, mieli jakąś pozycję, byli z Jezusem przy wskrzeszeniu córki Jaira (Mk 5,37) czy Przemienieniu na Górze Tabor (Mk 9,2). Ale jednocześnie w j. greckim użyto tu czasownika prosporeuomai, tzn. zbliżyć się. Występuje on jeszcze w Starym Testamencie (Wj 36,2), gdzie do pracy w przybytku mieli przyjść fachowcy, którzy sami chcieli. Ci Apostołowie więc też są fachowcami, znają się na swojej robocie, nie są tanią siłą roboczą. Oni szczerze chcieli iść dalej za Jezusem. Dlatego pytają odważnie: „Nauczycielu, chcemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy” (Mk 10,35b). Apostołowie nie unikają Jezusa, nie unikają trudnych rozmów, ale wyrażają wobec Jezusa swoje pragnienia. Wiele osób chowa w sobie swoje różne pragnienia, plany, marzenia. Ważne jest, aby uczyć się takiej postawy serca, czyli mówienia Jezusowi o wszystkim.
Jezus odpowiada dość prosto: „Co chcecie, żebym wam uczynił?” (Mk 10,36). Bo Jezus chce słuchać tego co w naszym sercu się kryje. Dla Niego nie jesteśmy obojętni, nasze prośby i pragnienia nie są Jemu obojętne. Jezus przez takie proste pytanie, możliwość wypowiedzenia swojego serca chce właśnie dotrzeć do serca, do jego zakamarków. Chce słyszeć całe serce człowieka, nie chce zamkniętych drzwi. Jezus nie gasi uczniów, mimo że wie o co będą prosić (J 2,24-25). Uczniowie odpowiadają: „Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twej stronie” (Mk 10,37). Nic dziwnego, są blisko Jezusa i chcą zapewnić sobie jeszcze lepsze miejsca i pozycje na przyszłość. Oni dokładnie wiedzieli o co proszą. Chęć władzy, ustawienia się to cały czas wyraz pychy. Wiele osób dąży przecież do władzy, wpływów, prestiżu, godności. Wiele osób chce być wielkimi. Nic dziwnego, że Apostołowie „poczęli oburzać się na Jakuba i Jana” (Mk 10,41). Nikt z nich nie zrozumiał jeszcze wszystkiego z Ewangelii. Reszta Apostołów miała w sercu te same pragnienia, ale skryte. Mieli tworzyć wspólnotę miłości, a teraz to wspólnota kłótni i pogoni za wielkością. Współczesny świat, telewizja, prasa, rozmaite kampanie wyborcze, dostarczają nam przykładów bez liku. Politycy walczą o słupki wyborcze, najlepszy wynik. Media o klientów, tak samo jak sklepy. Uczniowie o jakąś przychylność nauczyciela. I wszyscy mówią, że wszystkie chwyty są dozwolone, byleby dojść do celu. Podobnie w pracy, szkołach, rodzinie czy wspólnotach kościelnych…
„(…) wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami” (Mk 10,42b-43a). Jezus uświadamia im, że Go nie zrozumieli i pokazuje nam jednak odwrotny kierunek dla życia i wiary. Jezus nie niszczy ambicji uczniów, ale nadaje im właściwy kierunek. Nie ma nic złego w ambicji, jeżeli trzyma nas przy Jezusie. Jeżeli skierujemy ją na Jezusa, może nas rozwijać. W jaki sposób? Jezus podpowiada: „Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mk 10,43b-45). Chrystus pokazuje, że jego uczeń nie jest powołany do wielkości ale do służby innym. Użyto tutaj greckiego rzeczownika diakonos, tzn. pomocnik, diakon. Taki człowiek posiada swoją wolność osobistą, niezależność, ale pozostaje na usługach swojego pana. W takim kontekście Jezus prosi nas, abyśmy służyli innym, pozostając w tym wolni. Każdy z nas jest w czymś ekspertem, na czymś się zna: organizacji, malarstwie, słuchaniu, gotowaniu, sprzątaniu, grafice komputerowej, metodach nauczania itd. Warto dziś podjąć postanowienie, żeby dzień spędzić w duchu służby w dziedzinie w której jesteśmy dobrzy. Panie Jezu, uczy mnie być sługą! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?
Błogosławionej niedzieli i czasu zwykłego! Błogosławię Wam +