Liturgia Słowa 5 niedzieli Wielkanocy:
Dz 14,21-27 Ps 145 Ap 21,1-5a J 13,31-33a.34-35
W najbliższym czasie odbędzie się wiele różnych Marszów za Życiem. Największa w Polsce manifestacja w obronie życia odbędzie się w najbliższą niedzielę w Szczecinie. Manifestacje te mają na celu ukazanie tragedii jaką jest zabijanie nienarodzonych dzieci, ale i pokazać jak wielu ludzi jest odważnych, aby bronić życia. Mimo, że nie każdy może w nich uczestniczyć, warto w tych dniach włączać się modlitwę w intencji obrońców życia, a przede wszystkich w intencji dzieci nienarodzonych.
Liturgia Słowa w dniu dzisiejszym w największym stopniu przykuwa moją uwagę w drugim czytaniu. Padają tam słowa: „ujrzałem niebo nowe i ziemię nową” (Ap 21,1). Jezus Zmartwychwstając dał i daje nam nowe życie. Doświadczając Jego powinniśmy doświadczać nowości życia, przemiany. Zwłaszcza, że Jan przekazuje nam dokładnie, iż Bóg jest Bogiem z nami i „otrze z ich oczu wszelką łzę” (Ap 21,4)… Pocieszenie pochodzi od Boga. Jego pomoc jest trudna do opisania w trudach przemiany świata. Te słowa uświadamiają, że człowiek jest odpowiedzialny za przemianę życia, wprowadzanie swojego życia w novum Boga. A On wie, kiedy te przemianę zacząć i kiedy ją skończyć. On wie, ile ona ma trwać… Jak słyszymy dalej Bóg „czyni wszystko nowe” (Ap 21,5). My jesteśmy powołani do przemieniania życia, do wychodzenia, do ruszania siebie. Nie mamy być zastani i ucieszeni, że z nami jest jeszcze w miarę dobrze. Jest przecież mnóstwo ludzi, którzy mają gorzej. Bóg dzisiaj wjeżdża na naszą ambicję i pokazuje, że ze mamy obudzić swoje ambicje albo je powiększyć. Ambicje do przemiany świata na lepsze, na świat bardziej Boży. Przemiany siebie…
Jak? Mówi pslamista: „Niech mówią o chwale Twojego królestwa i niech głoszą Twoją potęgę” (Ps 145). Mamy Jezusa głosić. Nie można się zamknąć w sobie, będąc przestraszonym swojego cienia, przestraszonym ryzyka. W nas ma się dokonać wyjście z Jezusem. Ale z czym? Co takiego mamy w sobie mieć? Jezus podpowiada to w Ewangelii: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie” (J 13, 34). Świat, a przede wszystkim siebie musimy przemieniać miłością. To co jest najbardziej łatwe, a jednocześnie pozostaje najtrudniejsze. A każdy z nas ma w sobie miłość i niewyobrażalnie wielkie pragnienie otrzymywania miłości = bycia kochanym i obdarowywania innych miłością.
Popatrzmy na życie. Ile w naszych domach jest gniewu, ile żalów, wypominania sobie wszystkiego, od najmniejszych rzeczy jak jakiś głupi telefon lub słoiki na stole, od niepomytych talerzy, nie wyrzucone śmieci czy brak zakupów. Ile w naszych domach brakuje normalności, wybaczenia na wzór Jezusa. A Jezus dzisiaj wyraźnie nas o to prosi. Wcale to nie jest łatwe. Wcale to nie jest łatwe jak słyszysz już któryś raz dokładnie to samo: boląca noga, problemy z dogadaniem się, kiepska samoocena i brak chęci do życia. Wcale to nie jest łatwe, gdy wydaje się, że cały świat przychodzi do Ciebie ze wszystkim, wywala wszelkie żale i obdarowuje Cię tylko i wyłącznie złem różnych doświadczeń, czekając jednocześnie na jakieś Twoje zbawienne słowo. A w sobie człowiek nie czuje już nic, oprócz braku siły, zdenerwowania i zniechęcenia. Jezus uświadamia dzisiaj mocno, że zwłaszcza w takich chwilach to miłość jest świadectwem przynależności do Boga: „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13,35). Miłość nie zamknięta w czterech ścianach pokoju czy swojego umysłu, ale miłość skłonna pokonać bariery, skłonna wyjść, zaryzykować. Miłość, którą damy zamiast krzyczenia na kogoś czy strzelania fochów bez powodu.
Z drugiej strony czasami brakuje nam tego, że ktoś nam powie, że ktoś nas kocha, brakuje nam czyjejś obecności, głosu, rozmowy z kimś. Myślimy wtedy często jako ludzie, że ktoś już nas nie kocha, że dla nikogo nie jesteśmy już wcale ważni. Ale pamiętać wtedy musimy o tym, że Bóg nas kocha, a że On jest w Trzech Osobach, to kochają nas już Trzy Osoby, a to już dużo! Jeżeli tego się nauczymy i będziemy stosować w życiu, Bóg będzie miał pole do popisu. Takie doświadczenie powinniśmy przenosić w ludzkie relacje. Często powinniśmy, jako ludzie mówić sobie dobre słowo, pokrzepiające nas. Bóg każdego dnia daje nam słowo pokrzepiające, choćby dzisiaj: „Ja was umiłowałem” (J 13,34). Warto więc zapamiętać dzisiaj z tej Liturgii Słowa, że przemiana świata na lepsze, za którą wszyscy odpowiadamy, zaczyna się zawsze od miłości, a w szczególności od prostych znaków, takich jak dobre słowo, pokrzepiające. Boże, dawaj mi odwagę do przemiany świata Twoją miłością, zwłaszcza, gdy brakuje już sił. Niech z mojego serca płynie Twoje słowo! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?
Doświadczania Boga w codzienności! +
Mówi ze brak akceptacji innych ,krytykowanie wynika z chorej duszy,im więcej tego nieakceptowania blizniego tym bardziej jest chora dusza i potrzebuje lekarza-Jezusa.
Mówi ze krytykowanie i nieakceptowanie innych wynika z chorej duszy która potrzebuje lekarza -Jezusa.A im bardziej akceptuje innych to zdrowieję ku miłości…
Pań Bóg pokazuje mi, że z samego gadania nic nie wynika. Co z tego, że nasłuchamy się pięknych słówek, jakis cudownych idei, będziemy mówili co kiedy byśmy zrobili, a przychodzi co do czego to nic nie umiemy zrobić. Mówić jest łatwo, ale robić? Myślę, że czytając Ewangelię powinniśmy postanowić sobie i zrobić konkretną rzecz w danym dniu, o której mówi do nas Bóg. Jeżeli powiemy ogólnie o miłości bliźniego, nic z tego nie wyniknie. Wiara bez uczynków jest martwa. A jeśli np. umyjemy naczynia po obiedzie, pogodzimy się z kimś, to wprowadzimy w czyn to co Bóg mówi. Przed dzisiejsza Ewangelią, widzimy sytuację, w której Jezus wie, że zostanie zdradzony. Co Jezus na to? Nie drze się na uczniow, ale mówi im, że został otoczony chwałą przez Ojca. Zaczyna się Jego godzina. Co robi dalej? Mówi z miłością, dzieci. To słowo mnie rozwala. Dzieci <3 mówi uczniom, że nie zrozumieją teraz drogi dokąd On idzie. Co robi Piotr potem? Dalej się pyta, gdzie Jezus idzie. No nie zaczaił, że Jezus powiedział, że nie zrozumieją tego teraz. Potem mówi, że życie odda za Jezusa. M-Ó-W-I. A Jezus odpowiada, że Piotr się Go wyprze. W słowie każdy może być mocny, ale nigdy nie wiemy, co zrobimy gdy przyjdzie dane doświadczenie. Jezus uczy nas miłości bliźniego, jest to streszczenie całego prawa ST i NT. Na tym ma opierać się nasze zycie, ale mamy to wprowadzać w czyn, a nie tylko o tym gadać, bo z takiego gadania, nawet najpiękniejszego, często bardzo mało wynika.