Liturgia Słowa 4 niedzieli Adwentu:
Mi 5,1-4a Ps 80 Hbr 10,5-10 Łk 1,39-45
Kończy się Adwent, czas przygotowania na przyjście Pana. Ale to jest także czas czekania przez Pana na nasze przyjście. Dokonuje się ono najlepiej w spowiedzi, kiedy wracamy do stanu łaski uświęcającej. W tym czasie, jaki jeszcze pozostał, warto więc zadbać o to, aby Jezus przyszedł do naszego serca, czystego i posprzątanego.
Dzisiejsza Liturgia Słowa już przygotowuje nas bezpośrednio do świąt. Prorok Micheasz przepowiada, gdzie Jezus się narodzi: „Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! Z ciebie mi wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu” (Mi 5,1). Betlejem zawsze się kojarzy z Bożym Narodzeniem, ale i w inny sposób Bóg przygotowuje nas do tej tajemnicy. Przypomina nam dzisiaj Pan inne imię oczekiwanego Mesjasza: „Ten będzie pokojem” (Mi 5,4a). Jezus jest pokojem, tym, który daje prawdziwy pokój serca. Dziś mamy wiele niepokojów w sercu, dotyczących wielu różnych sfer życia. Często człowiek wówczas szuka pokoju, albo w jakiś prochach – lekach, albo w alkoholu, albo w innych używkach, albo w jakiś wizytach specjalistycznych. Wydaje wiele pieniędzy na to, aby ten spokój znaleźć. A Jezus dzisiaj przypomina, aby to do Niego przyjść. On chce każdemu tego pokoju udzielić.
Psalmista w podobnych słowach o tym przypomina. Sam modli się do Boga w słowach: „Wzbudź swą potęgę i przyjdź nam z pomocą (…) Już więcej nie odwrócimy się od Ciebie, daj nam nowe życie, a będziemy Cię chwalili” (Ps 80). Modli się o nowe życie, o zmianę swojego życia. Bóg nas zapraszał do zmiany w zależności od nas, wielkiej czy małej zmiany w swoim życiu. Zapraszał nas kiedyś przez chrzest, teraz zaprasza nas przez Adwent, przez spowiedź, Słowo, Eucharystię, Święta. Jako ludzie często lubimy wracać do starego życia, bo się do niego po prostu przyzwyczailiśmy. Zazwyczaj wiemy jak coś jest dla nas ważne dopiero jak to utracimy. Np. gdy tracimy przyjaźń uzmysławiamy sobie jak jest dla nas ważna, czy miłość czy szacunek czy pracę. To nam uzmysławia, jak coś dla nas było ważne. A wiele razy traciliśmy łaskę Bożą i ciekawe czy tak o nią walczymy, aby jej nie tracić? Bóg chce nam pomóc się odnawiać, ale my musimy Mu w tym pomóc, sami musimy chcieć.
I to nie chodzi o robienie jakiś wielkich rzeczy. Popatrzmy na Maryję w Ewangelii. Czytamy tak: „W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę” (Łk 1,39-40). Maryja zrobiła prostą rzecz – odwiedziny, rozmowa, wspólnie spędzony czas. Robiąc proste rzeczy dokonujemy wielkich zmian. Proste odwiedziny kogoś, nic wielkiego, a tak wielkie zmiany dokonało. Proste słowo, prosta rozmowa, proste gesty. Coś co na pozór nie jest przez nas dostrzegane, a jednak samo w sobie zmienia wiele. Warto w taki sposób postąpić. Dlaczego Maryi było tak łatwo. Dalej podpowiada Ewangelia: „W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry” (Łk 1,39). Maryja poszła tuz po Zwiastowaniu, kiedy pod swoim sercem miała Jezusa, kiedy miała Jezusa w sobie. Ona idzie cały czas z Jezusem w swoją rzeczywistość. Z Jezusem dużo łatwiej zmienia się rzeczywistość. Często jako ludzie liczymy na siebie. Funkcjonuje w naszych kręgach takie przysłowie: jak chcesz coś dobrze zrobić, zrób to sam. Dzisiaj Ewangelia pokazuje, że jak chcesz coś zrobić dobrze, zrób to razem z Jezusem.
Tego samego chce nas dzisiaj nauczyć autor Listu do Hebrajczyków. Jak refren pojawia się w dzisiejszym czytaniu słowo: „Oto idę, abym spełniał wolę Twoją, Boże” (Hbr 10,7.9). To jest być dla Boga, być cały czas. Jezus zaprasza nas do takiej dyspozycyjności wobec Niego, wobec Jego planów wobec nas. To trudne wyprzeć się siebie, swoich planów, marzeń i nadziei. To jest nasza ofiara względem Boga, natchniona duchem miłości i wiary. I nigdy w tym nie będziemy osamotnieni. Bo zarówno Maryja, jak i Elżbieta, patrząc na nie wraz ze swoimi dziećmi pokazują, że człowiek, który pełni wolę Ojca, nie jest sam, ale może liczyć na Boga i na wspólnotę wiary, swoich braci i siostry. Wie, że Bóg zawsze w porę kogoś pośle, zatroszczy się, niczym Maryja o Elżbietę. W ten sposób patrząc wiara staje się dla nas błogosławieństwem i siłą. Panie, przychodź do nas ze swoim pokojem, przychodź dając nam nowe życie, wlewając w nas wiarę i chęć do prostoty życia. A co Pan Bóg szepce dziś do Ciebie, co mówi dzisiaj do Twojego serca?
Błogosławionego czasu Adwentu, czasu duchowego zmagania się! +
Piękne słowa 😉
Bóg się na prawde Troszczy i osobiście tego doświadczam..:-)