4 Niedziela zwykła – zdziwiony?

on

Liturgia Słowa 4 Niedzieli zwykłej:

Pwt 18,15-20 Ps 95 1 Kor
7,32-35 Mk 1,21-28
            Zbliża
się 2 luty, a to święto Ofiarowania Pańskiego. Na pamiątkę
ocalenia pierworodnych synów Izraela podczas niewoli egipskiej każdy
pierworodny syn u Żydów był uważany za własność Boga. Dlatego czterdziestego
dnia po jego urodzeniu należało zanieść syna do świątyni w Jerozolimie, złożyć
go w ręce kapłana, a następnie wykupić za symboliczną opłatą. Ale to także
Dzień Życia Konsekrowanego, poświęcony modlitwie za osoby, które oddały swoje
życie na służbę Bogu i ludziom w niezliczonych zakonach, zgromadzeniach
zakonnych, stowarzyszeniach życia apostolskiego i instytutach świeckich.
Pamiętajmy o nich w podczas naszej dzisiejszej modlitwy na Eucharystii.
Dzisiejsza
Liturgia Słowa uświadamia nam mocno wartość Słowa, które do nas kieruje Pan.
Już w pierwszym czytaniu słyszymy Mojżesza, który zapewnia Izraelitów: „Pan, Bóg twój, wzbudzi ci proroka spośród
braci twoich, podobnego do mnie. Jego będziesz słuchał
” (Pwt 18,15).
Izraelici bali się rozmawiać z Bogiem twarzą w twarz, bo wiedzieli, że nie są
tego godni, ale także mieli przekonanie, że rozmawiający z Bogiem od razu
umiera. Dlatego prosili Boga o proroka, o łącznika. I prorocy nimi są. Bóg sam
o nich mówi: „włożę w jego usta moje
słowa, będzie im mówił wszystko, co rozkażę
” (Pwt 18,18b). Prorok mówi
słowa Boga, a nie swoje. I prorocy byli raczej szanowani w Izraelu, chociażby
Samuel czy Eliasz, choć byli i tacy, którzy byli pogardzani, jak Jeremiasz. Żaden
z nich jednak nie mówił od siebie, ale głosił Boga. I to od każdego
słuchającego Bóg „od niego zażąda zdania
sprawy
” (Pwt 18,19b).
W takim
oczekiwaniu na proroka znajdowali się Izraelici, gdy przyszedł Jan Chrzciciel, „największy z proroków” (Mt 11,11). W Izraelu
od blisko 400 lat nie pojawił się żaden prorok. I nagle przychodzi Jezus.
Ewangelista Marek już od początku stawia przed nami pytanie: Kim jest Jezus?
W pierwszym rozdziale pytanie to wraca kilkakrotnie, np. w ustach Jana
Chrzciciela: „Idzie za mną mocniejszy ode
mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u
Jego sandałów
” (Mk 1,7) czy w oświadczeniu Boga Ojca: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w
Tobie mam upodobanie
” (Mk 1,11). Wzbudza to zainteresowanie, Kim
jest faktycznie Jezus? Droga, którą proponuje nam Marek jest drogą dla każdego,
kto chce (także na nowo) odkryć siebie, jako ucznia Jezusa.
Widzimy, że „w mieście Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do
synagogi i nauczał
” (Mk 1,21). Synagoga to miejsce kultu. Żydzi szli tam na
nabożeństwo, aby słuchać Bożego Słowa, modlić się i nauczać. Często zapraszano
jakiegoś wędrownego nauczyciela, aby wygłosił jakąś naukę. Dzisiaj jest nim
Jezus, a ludzie „Zdumiewali się Jego
nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie

(Mk 1,22). Jego nauka nie była czytanym wykładem, podającym suche fakty, niczym
jakieś lekcje w szkole czy na studiach (które czasami się zdarzają), ale była
Jezusowym genialnym wykładem prawdy o Bogu, który kocha każdego człowieka i o
człowieku, który jest grzeszny i potrzebuje Bożej pomocy. Wtedy na scenę
wchodzi ktoś nowy: „człowiek opętany
przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: Czego chcesz od nas, Jezusie
Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży
” (Mk
1,23-24). Prawdę o Jezusie dzisiaj objawia zły duch,  to już trzecie potwierdzenie Osoby Jezusa.
Jako ludzie także czasami mamy problem z odkryciem kim jest Jezus. Czasami
trzeba popatrzeć na Jezusa z innej perspektywy. Nie tylko przez pryzmat tego,
co mówi Kościół, co mówi Pismo Święte, ale też jakie doświadczenie niosą w
sobie ludzie, którzy spotkali Jezusa. Zdarza się, że wydajemy sądy nt. osoby,
której nie znamy. Czy ten sąd jest prawdziwy? Nie. Tak samo jest z Jezusem,
skoro chcemy coś o Nim wiedzieć, mówić, to trzeba Go poznać, trzeba się o to
postarać.
Jezus w
synagodze dokonuje egzorcyzmu. „Lecz
Jezus rozkazał mu surowo: Milcz i wyjdź z niego. Wtedy duch nieczysty zaczął go
targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego
” (Mk 1,25-26). Jest to w dniu
szabatu, dniu odpoczynku Boga i człowieka, poświęcony dla Pana. I ten dzień
wybiera Jezus aby objawić, że to, co On czyni jest dziełem Boga a nie człowieka
i potwierdza swoją naukę, manifestując swoją boskość. Ewangelista Marek
pokazuje nam, że Jezusowa działalność (która de facto tu się właśnie
rozpoczyna) to walka z demonem, prawdziwym przeciwnikiem człowieka i wszelkiego
stworzenia. Celem tej walki Jezusa jest oswobodzenie człowieka z niewoli zła i
cierpienia.  Jezus mówi krótko i jasno i
skutek jest natychmiastowy. Dzisiaj egzorcyzmy trwają długie godziny, a na
skutek czasami trzeba czekać. To pokazuje, że Jego słowu i Jego mocy nie można
się oprzeć. Ludzie zaś „się zdumieli, tak
że jeden drugiego pytał: Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą
” (Mk 1,27a).
Grecki czasownik ekplessomai oznacza
być rażonym, uderzonym, pod wrażeniem.  Źródłem
tego zdumienia jest odkrycie, że oto pojawił się nauczyciel, który naucza z
innym autorytetem niż uczeni w Piśmie. Jezus jest mocniejszy i ma moc odebrać
władzę nad człowiekiem złemu duchowi. Jezus jest Panem (por. Ef 1,20n). Panie,
wierzę, że tylko Ty jesteś Panem, tylko Ty masz moc nas wyzwalać z pęt zła i
prowadzić nas do Ojca!
Św. Paweł
przypomina nam dzisiaj: „chciałbym,
żebyście byli wolni od utrapień
” (1 Kor 7,32a). Życie nie jest wolne od
utrapień. Każdemu z nas coś doskwiera, ma jakieś różne problemy: praca,
psychika, sfera ducha, relacje. Każdy z nas może powiedzieć o swojej palecie
problemów. „Mówię to dla waszego pożytku,
nie zaś, by zastawiać na was pułapkę; po to, byście godnie i z upodobaniem
trwali przy Panu
” (1 Kor 7,35). W ten problemy Paweł zachęca, aby zapraszać
Boga. Czasami może nam jednak towarzyszyć inna postawa, jak Izraelitów: „Niech nie twardnieją wasze serca jak w
Meriba, jak na pustyni w dniu Massa, gdzie Mnie kusili wasi ojcowie,
doświadczali Mnie, choć widzieli moje dzieła
” (Ps 95). Zatwardziałość
serca. Możemy nie zapraszać Boga, bo nam kiedyś nie pomógł, możemy być obrażeni
na Niego, bo coś w naszym życiu jest nie tak, albo nawet nie wierzyć w Niego w
sercu, bo wiara to dla nas oklepana sprawa, a zewnętrznie wszystko spełniać,
pomimo cudów każdego dnia dokonywanych na naszych oczach. Cud rodzin żyjących
miłością i przyjmujących nowe dzieci, cud osób starszych którzy się wspierają
mimo chorób, cud przyjaciół, którzy znajdują czas na dobre słowo, wsparcie i po
prostu pitolenie, cud ludzi
wierzących, którzy poświęcają wiele, aby trwać przy Bogu, cud…. Bo wiedzą, że
Bóg jest opoką zbawienia, stworzycielem i
obrońcą
(Ps 95).
Dlatego
psalmista zachęca: „Przyjdźcie,
uwielbiajmy Go padając na twarze, zegnijmy kolana przed Panem, który nas
stworzył
” (Ps 95). To jest postawa wiary. Te słowa i scena egzorcyzmu z
Ewangelii pokazują, że w wierze liczy się i rozum i wola. Nie wystarczy
teoretycznie poznać kim jest Bóg dla nas. Nie wystarczy publiczne wyznanie, że
jest to „Święty Boży”. Wiara to nie
teoria, lecz całkowite zaangażowanie się po stronie Boga. To zgoda na życie
w światłości Boga. Tego zły duch nie chciał uczynić, wolał przed Świętym
Bożym uciekać. Panie, przepraszam za moją ślepotę i zatwardziałe serce, za moją
niestałość w wierze! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?
Niech Pan
błogosławi na ten (nie)zwykły czas!! +

3 thoughts on “4 Niedziela zwykła – zdziwiony?

  1. Podziwiam za wytrwałość, za poświęcenie, znalezienie czasu oraz solidne przygotowanie.
    Powodzenia Diakonie Damianie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *