Liturgia Słowa Niedzieli Chrztu Pańskiego:
Iz 42,1-4.6-7 Ps 29 Dz
10,34-38 Mk 1,6b-11
Przeżywamy
dzisiaj wyjątkowe święto – Uroczystość Chrztu Pańskiego. Wydarzenie to ma
bardzo mocne podłoże biblijne, bo występuje u wszystkich Ewangelistów.
Historyczność tego wydarzenia nie podlega dyskusji. Dla nas Uroczystość ta ma
wielkie znaczenie, bowiem przypomina nam dzień naszego Chrztu. Dzień w którym
staliśmy się Chrystusowi. Tu otrzymaliśmy zaczątek wiary, którą każdy z nas ma
rozwijać. Ale co z nią zrobił? Pp. Franciszek podczas audiencji ogólnej
15.01.2014 r., powiedział: „Chrzest święty jest fundamentem
naszego życia, najpiękniejszym darem Boga, początkiem nowego życia jako dzieci
Bożych”.
Dziękujmy dzisiaj Bogu za nasz chrzest!
Dzisiejsza
Liturgia Słowa bardzo jasno mówi nt. Chrztu. Czym ten Sakrament jest dla nas?
Zacznijmy od końca, czyli od Ewangelii. Widzimy w niej Jana Chrzciciela,
największego z proroków Starego Testamentu, który zapowiadał przyjście
Mesjasza. Tak mówi dzisiaj: „Idzie za mną
mocniejszy ode mnie” (Mk 1,7a). Jan staje u początku publicznej
działalności Jezusa. Mimo swojej popularności i przewrotowi, który uczynił w
owym czasie (sam doprowadził do ogromnego poruszenia religijnego wśród Żydów,
tłumy ściągały do Jana), to pokazuje, że idzie Ktoś większy. Mówi: „Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was
będzie Duchem Świętym” (Mk 1,8). Chrzest Jana był chrztem nawrócenia.
Wchodzono do rzeki, wyznawano grzechy i zaczynał się okres pokuty. Ludzie mieli
pragnienie oczyszczenia, ale chrzest Jana tego nie zapewniał. Dlatego Jan mówi,
że idzie Ten, kto da wam czyste serce, Ten, który pojedna was z Bogiem. Wtedy „przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i
przyjął od Jana chrzest w Jordanie” (Mk 1,9). Jezus przyjmuje chrzest jak
my, przyjmuje na siebie to, co chrzest obmywa – przyjmuje na siebie nasze
słabości i grzech.
Jezus
przyjmując chrzest, staje się nam jeszcze bliższy. Stoi w kolejce z nami, stoi
obok nas, stoi wśród nas, bo jest Bogiem z nami. „Emmanuel, brzmi jego imię” (por.
Iz 7,14). On chce z nami dzielić nasz los. I to jest piękne! Bóg uczynił
tak wiele, że stoi z nami, grzesznikami, buntownikami, którzy się od Niego
odwrócili. Bóg przychodzi, aby nas podźwignąć z tego stanu. To jak rodzice,
którzy pomagają dziecku raczkować, wstać, chodzić. Bóg tak samo dźwiga nas! „W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał
rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie” (Mk
1,10). Wyrażenie „otwarte niebiosa” często występuje w Piśmie świętym na
określenie objawienia się Boga, manifestacji Jego obecności (Ez 1,1), gdy np. powoływano proroka. Tutaj
zaczyna się dla Jezusa nowy etap Jego życia, tutaj jest początek Jego
Mesjańskiej misji. Potwierdza to gołębica. W dziejach Noego widzimy, że
zapowiadała ona nową ziemię, niosła gałązkę oliwną (Rdz 8,11). Tutaj zapowiada, że przyszedł Mesjasz, nowy i prawdziwy
Noe, który ocali ludzi.
Ważne jest
ostatnie zdanie: „A z nieba odezwał się
głos: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie” (Mk 1,11). Niebo
było tronem Boga, tak ukazuje to także dzisiejszy psalm 29. Do Jezusa przemawia
Jego Ojciec. Dla każdego dziecka ważne jest w życiu, jak rodzice mówią mu, że
go kochają. Dodaje to wiele sił, daje wiele energii do działania. To wyznanie
buduje człowieka. Myślę, że zbudowało i Jezusa. Co więcej, niejednokrotnie
wracał On do tych słów, do doświadczenia miłości Ojca, zwłaszcza, gdy było Mu
trudno. Grecki przymiotnik agapetos
oznacza umiłowany, godny miłości, drogi, ale także jedyny. Jezus usłyszał, że
jest wyjątkowy, szczególnie ukochany przez Ojca. My przyjmując chrzest, staliśmy
się Chrystusowi. Od chrztu rozpoczyna się nasza droga szczególnej relacji z
Bogiem, relacja miłości, relacja umiłowania. To jest chrześcijaństwo, Bóg mnie
kocha, Bóg jest moim Ojcem. W czasie Chrztu i nad nami otwarły się niebiosa.
Bóg wtedy wypowiedział nasze konkretne imię i powiedział – tak, kocham Ciebie!
Jesteś dla mnie wyjątkowy, jedyny, nikt mi Ciebie nie zastąpi! Nie zapomniałem
o Tobie i nie zapomnę! Ważne jest, aby dzisiaj usłyszeć, że te słowa są do
mnie, usłyszeć je głęboko w sercu… To sobie przypominamy zawsze, ilekroć
dotykamy wody. To wdech wody, dający życie. Boże, dziękuję za Twoją miłość, za
to, że jestem dla Ciebie wyjątkowy!
Pierwsze
czytanie ukazuje nam wybór Pomazańca Bożego. Ukazuje szczególną relację Boga do
niego. Ale ukazuje także jego przymioty: „Nie
będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie
trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. On niezachwianie
przyniesie Prawo. Nie zniechęci się ani nie załamie” (Iz 42,2-4) oraz jego
zadanie: „przymierzem dla ludzi,
światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia
wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności” (Iz 42,6-7). Wszystko
to zrealizowało się w Jezusie. Tak określa to św. Piotr w drugim czytaniu: „przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając
wszystkich, którzy byli pod władzą diabła” (Dz 10,38b). Dlaczego tak się
działo? „Dlatego że Bóg był z Nim”
(Dz 10,38b). Bliska obecność Boga pozwala nam na prawdziwe cuda. To jak z
przyjaciółmi i ludźmi nam bliskimi. Gdy są przy nas potrafimy więcej robić,
chcemy więcej robić. Staramy się, bo już sama obecność na nas wpływa
mobilizująco.
By tak się
stało w naszym życiu, potrzeba przyjąć właściwą postawę: „w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje
sprawiedliwie” (Dz 10,35). Nie chodzi o lęk czy strach, ale o bojaźń, czyli
postawę szacunku wobec Boga, uznania Go za Boga oraz życia według Jego nauki.
Można się dziwić, że tak jest, że to nas ogranicza. Ale granice nie są po to,
aby nas pętać, jak mawiamy z moim przyjacielem Damianem, ale po to, aby nas
chronić. Granice są po to, aby użyć rozumu i nie robić głupot. Granicami są Jego
przykazania. Bo Bóg chce dla nas dobra, nie chce dla nas zła. W refrenie
modliliśmy się: „Pan ześle pokój swojemu
ludowi”. Prawdziwy pokój, bo: „On to
jest Panem wszystkich” (Dz 10,36b). Panem, tzn. wie co robić, aby było
dobrze, wiec co robić, aby żyć pełnią życia w szczęściu, wie czego nie robić,
aby uniknąć kłopotów. A zawsze pozostają w nas konsekwencje czynów: po dobru
zostaje dobro, po złu zostaje zło. Pokój, który proponuje Bóg jest bardzo
potrzebny. Widzimy i doświadczamy tego, co daje nam świat: ile lęków, strachu,
problemów, kłótni, urazów w sercu… A powodem są błahostki, sprawy drugorzędne,
które nagle urastają do problemów rangi światowej. A ten pokój, Boży pokój,
uczyni życie bardziej szczęśliwy i kolorowym. Panie, proszę, udzielaj nam
swojego pokoju, udzielaj łaski dobrych wyborów w życiu i odwagi w walce o dobro
każdego dnia! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?
Niech Pan
błogosławi!! +
Autorowi gratuluję wytrwałości. Oby tak dalej!
Co Ksiądz myśli o chrzczeniu dzieci? Dzisiaj tak wiele osób porzuca wiarę… Czy nie lepiej wrócić do katechumenatu i chrzczenia dorosłych? Czy chrzest powinien być dla wszystkich czy dla wybranych? Przecież do chrześcijaństwa trzeba nam cały czas dorastać…