Liturgia Słowa 1 niedzieli Adwentu:
Iz 63,16b-17.19b; 64,3-7
Ps 80 1 Kor 1,3-9 Mk 13,33-37
Rozpoczęliśmy
Adwent. Cóż to dla nas znaczy? Adwent, czas oczekiwania, radosnego i
przepełnionego modlitwą, uzmysławia nam, że oczekujemy na przyjście Jezusa w
Bożym Narodzeniu (25 XII), Jego objawienie się (6 I) oraz ostatecznie nadejście
w czasie Paruzji. W tym czasie Kościół prowadzi nas, aby wykształtować w nas
postawę radosnego czekania na Pana. Pomagają nam w tym różne nabożeństwa czy
zwyczaje. Pokazuje nam również potrzebę ciągłego nawracania się, aby być
gotowym na spotkanie z Panem. W tym pomaga nam niewątpliwie praca nad sobą,
jakieś postanowienie. I to nie jest żaden obciach, ale postawa wiary, w którą
Kościół od wieków wchodzi. Wejdźmy w te postawy i my! Polecajmy też papieża
Franciszka i jego wizytę w Turcji, prosząc o dar jedności chrześcijan.
Liturgia Słowa
na początek Adwentu pokazuje, że ten czas to nie są żarty. Prorok Izajasz,
traktowany często jako prorok nadziei, modli się dzisiaj z nami: „
Tyś,
Panie, naszym Ojcem, „Odkupiciel nasz” to Twoje imię odwieczne”
(Iz 63, 16b). On przypomina nam Kim jest Bóg. To nasz Ojciec i Odkupiciel. Czasami
widzimy ojców, którzy tylko spłodzili swoje dziecko, ale nie biorą już za nie
odpowiedzialności, wyrzekając się ich. Nie tak jest z Bogiem! On dał nam życie
i po grzechu nie opuścił nas. Dał nam nadzieję odkupienia i w Jezusie ją
wypełnił. To takie proste, że aż łatwe do pominięcia. Dlatego Izajasz
kontynuuje: „
Czemuż, o Panie, dozwalasz
nam błądzić z dala od Twoich dróg (…) Ani ucho nie słyszało, ani oko nie
widziało, żeby jakiś bóg poza Tobą czynił tyle dla tego, co w nim pokłada
ufność” (Iz 63,17a; 64,3). Człowiek może to Boże rozwiązanie pominąć, może
Boga pominąć. Świat przecież proponuje dzisiaj tak wiele bożków, a człowiek
może wyciągnąć po nie rękę. Każdy ma wolną wolą. Te bożki to chociażby my sami,
telewizja, świat wirtualny, sprawy materialne, relacje, praca, bogactwo itd. Czy
te bożki zrobiły dla nas tak wiele, jak Bóg? Który z nich daje życie wieczne? Żaden…
Ale to trzeba
zobaczyć, inaczej człowiek przyjmuje postawę: „My wszyscy opadliśmy zwiędli jak liście, a nasze winy poniosły nas jak
wicher” (Iz 64,5). Możemy być w błędnym kole, nie dostrzegając grzechów i
wpadając w nowe. Nie ma co się dziwić, że wtedy życie się wali. Wali się
zdrowie, walą się relacje w rodzinach, przyjaźniach, otoczeniu, wali się praca…
Wiatr się nie zastanawia gdzie wieje, wiatr po prostu wieje. Człowiek, który
bez namysłu idzie za grzechem podobnie, pędzi bezrefleksyjnie za grzechem. Co w
takiej sytuacji robić? Psalmista daje nam konkretne wskazówki: „Usłysz, Pasterzu Izraela (…) Zbudź swą
potęgę i przyjdź nam z pomocą” (Ps 80). Na początek wystarczy modlitwa. To
prosta droga do pokonania problemów, przejść od wyprostowanych nóg do zgiętych
kolan. Ale na tym wszystko się nie kończy. Bóg „wychodzi naprzeciw tych, co radośnie pełnią sprawiedliwość i pamiętają
o Jego drogach” (Iz 64,4a). Trzeba wziąć się za siebie i chodzić Bożą drogą,
a to są konkretne postawy. Trzeba umieć wybaczyć komuś krzywdę, poprosić o
przebaczenie, zerwać z czymś itd. Nasz wysiłek musi być konkretny. A to nie
jest łatwe.
Dzisiaj
przyzwyczailiśmy się, jako ludzie, do łatwizny i otrzymywania wszystkiego od
razu. Pamiętam, jak mój znajomy, świecki człowiek, niewiele starszy niż ja,
powiedział mi kiedyś: „Moja rodzina dała
mi wszystko, a ja sam wszystko przepuściłem. Kasę, relacje z nimi, prace. Wszystko
przewaliłem. Dopiero gdy byłem na dnie, zrozumiałem jak wiele miałem. Wtedy
człowiek docenia co ma i wtedy zacząłem o to walczyć”. Dzisiaj jest
szczęśliwy. Ma porządną pracę, narzeczoną i relacje z rodziną wróciły. Po to jest
walka, aby docenić co mamy. Św. Paweł nie przypadkowo mówi więc: „dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w
Chrystusie Jezusie. W Nim to bowiem zostaliście wzbogaceni we wszystko: (…) tak
iż nie brakuje wam żadnego daru łaski” (1 Kor 1,4b-7a). Dzięki Jezusowi
mamy wszystko. Bóg wysłuchał modlitwę Izajasza: „Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił przed Tobą skłębiły się góry” (Iz
63,19b). Bóg daje nam wiele łask, zstąpił i jest z nami. Panie, dzięki Ci za
to, że tak wiele nam dajesz, że z nas nie rezygnujesz, ale o nas walczysz!
Do tego, by
walczyć o swoją relacje z Bogiem nawołuje dzisiaj Jezus: „Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie” (Mk
13,33). Te słowa mogą nas przerażać, bo są ostre, ale i możemy je puszczać mimo
uszu, przecież nie lubimy takich słów i takiego tonu nauczycielskiego. Dlatego
tym bardziej winniśmy się nimi przejąć. Greckie blepete to dosłownie patrzcie, miejcie oczy szeroko otwarte. Jezus
mówi jasno – patrzcie na mnie, skupcie się na mojej woli i na wiernym trwaniu
przy niej. Z czego ta uwaga się rodzi? Podpowiada Jezus: „Uważajcie na to, czego słuchacie” (Mk 4,24). Nasza uwaga będzie
zależeć od tego, jak słuchamy Bożego słowa i jak nim żyjemy. I dalej Jezus
mówi, aby czuwać. Greckie agrypneite to dosłownie nie śpijcie, bądźcie
bezsenni (por. Ps 127,1;
Ef 6,17n). To znaczy, aby poświęcić swoje siły na to, aby trwać w pełni
świadomie, wiedząc co się dzieje wokół. Czas, grecki kairos, to szczególny czas obfity w łaskę Boga, czas zbawienia. Jak
się na to jednak przygotować? Czytamy: „Zostawił
swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył
zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał” (Mk 13,34b). Bóg każdemu z
nas wyznaczył zajęcia, różne. Ale każdy ma swoje zajęcie, w zależności od
charyzmatu jaki otrzymaliśmy. I przekazał troskę o wszystko. Nie ma wiec
wykrętów, że to nie moja działka, ale troszczyć mamy się o swoje zadania i o
bliźnich, pamiętając o tym, aby czekać na powrót Pana. A On mówi: „Oto przyjdę niebawem, a moja zapłata jest ze mną, by tak każdemu
odpłacić, jaka jest jego praca” (Ap 22,12).
I Jezus
trzykrotnie powtarza dzisiaj: „czuwajcie”
(Mk 13,33.35.37). Są to więc szczególne słowa, budzące nas z letargu wiary. Co
oznacza postawa czuwania? Wg ks. Józefa Kudasiewicza to: mieć staranie o wszystko w domu, wypełniać powierzone nam zajęcia,
czyli po prostu pracować. Patrząc dzisiaj to np. wypełnianie swoich obowiązków
w pracy, w domu, w szkole czy troska o swoje zdrowie itp. Ale czuwanie to w
języku ewangelicznym także postawa modlitwy, np. chodzenie na roraty, czas
poświęcony na lekturę Pisma Świętego, różaniec, regularna spowiedź czy
przyjście do Kościoła na modlitwę przy okazji drogi, modlitwy poranne czy
wieczorne itp. I ostatnie to oznacza pełnienie dobrych czynów, jak np. przeproszenie
kogoś, przeznaczenie pieniędzy na cele dobroczynne, zrobienie komuś
niespodzianki, wolontariat. Tu jest cała paleta, do wyboru do koloru. Każdy ma
możliwość. Ta postawa czuwania jest trudna, ale czuwanie nie jest łatwizną.
Nieraz rodzice potrafią czuwać przy swoich chorych dzieciach, mimo pokusy snu.
Czuwają, bo kochają. W wierze jest podobnie. Jezus mówi dziś: „Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan
domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem” (Mk 13,35). Rzymianie dzielili noc na cztery straże:
pierwsza od zachodu
słońca do ok. 21; druga do północy; trzecia od północy do piania kogutów, i
czwarta – do wschodu słońca. Nie trzeba dodawać, że zaśnięcie stróża domu
podczas służby było surowo karane. I w każdej godzinie czuwa się ciężko. Panie,
proszę, dodawaj sił i chęci, aby czuwać z Tobą i na Ciebie! A co Słowo,
Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?
Otwartości
serca i gotowości na spotkanie z Panem na czasu Adwentu! +