„Siostry zatem posłały do Niego wiadomość:
Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz. Jezus usłyszawszy to rzekł: Choroba
ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został
otoczony chwałą” (J 11,3-4). Siostry wiedziały, że z Łazarzem jest kiepsko,
dlatego posyłają wiadomość Jezusowi. Nic w tym dziwnego, każdemu z nas, gdy
choruje ktoś bliski to od razu padamy na klęczki i wznosimy modły do Jezusa.
Odpowiedź Jezusa w całej tej sytuacji, po podkreśleniu bliskiej relacji z
Łazarzem i siostrami, jest dziwna. Łazarz umiera, a Jezus mówi, że ma się
objawić Boża chwała. Po ludzku to nienormalne! Ale widać, że Jezus wskazuje na
jakiś inny sens. Jezus dodatkowo „zatrzymał
się przez dwa dni w miejscu pobytu. Dopiero potem powiedział do swoich uczniów:
Chodźmy znów do Judei” (J 11,6-7). Czyżby Jezus pastwił się nad siostrami i
ich cierpieniem? Czyżby chciał, aby Łazarz umarł? W czasach Jezusa popularna
była filozofia, że dusza może powrócić do ciała po 3 dniach i człowiek wróci do
życia, w 4 dniu to już niemożliwe, następuje bowiem rozpad ciała i ducha. Jezus
czeka więc rozmyślnie 2 dni, aby razem wyszło ich cztery i aby w ten sposób
jeszcze doskonalej, pełniej objawić Boża chwałę (J 11,17). Czasami może się
wydawać, ze w naszym życiu Jezus zwleka, że Go nie ma, że nas opuścił, że się
nami nie interesuje. Ale to pomyłka. Czasami tak jak Łazarz i jego siostry, w
tych dwóch dniach, doświadczyć bolesnego milczenia Boga w sytuacji cierpienia i
śmierci człowieka, aby objawiła się pełniej Miłość Boga, aby jeszcze bardziej
umocnić naszą wiarę! I Jezus mówi dalej „Łazarz,
przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę, aby go obudzić” (J 11,11), ukazując, ze
śmierć to sen, a skoro tak, to Łazarz żyje. Tylko samo przebudzenie, jest
wejściem do czegoś nowego. Każdy z nas, gdy wstaje z łóżka rano, nie wie do
końca, co go czeka w ciągu dnia. To jest nowy dzień. I przed Łazarzem kreśli
się nowy dzień.
„Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we
Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie
umrze na wieki. Wierzysz w to? Ja
wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat”
(J 11,25-27). Jezus jasno wskazuje, że czeka nas zmartwychwstanie dzięki Jego
zmartwychwstaniu, dzięki Jego życiu. Mimo, że jako chrześcijanie, jako ludzie
podlegamy śmierci, niektórzy mówią, ze jest ona tak samo pewna jak podatki, to
tak naprawdę nie umieramy! Nasze życie owszem zmienia się, ale się nie kończy.
Sam Jezus zapewnił, że „kto słucha słowa
mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd,
lecz ze śmierci przeszedł do życia” (J 5,24). To jest sekret na życie
wieczne – słuchać Jego Słowa i Nim żyć. Maria to zrozumiała, dlatego wyznaje głęboko
wiarę w to, że Jezus jest w stanie, ma moc, aby wskrzesić jej brata. Maria mnie
dzisiaj zawstydza, bo brakuje nam tak pewnej wiary. Raczej w wierze jesteśmy
przyzwyczajeni do kalkulacji, a wiara pełna zaufania, w 100% jest dla nas
bardzo trudna. Panie dodawaj mi dzisiaj wiary w Ciebie, nawet wtedy gdy jest
bardzo ciężko, zwłaszcza gdy się wydaje, ze nie ma żądnego wyjścia a czeka mnie
tylko porażka. Proszę Cię, wlewaj we mnie głębokie i żywe pragnienie słuchania
Twojego Słowa i życia Nim!
Maria
o całym spotkaniu poinformowała Martę. Ewangelista mówi, ze „skoro zaś tamta to usłyszała, wstała szybko
i udała się do Niego” (J 11,29). W grece użyto tutaj czasownika egeiro,
który odnosi się do zmartwychwstania Jezusa. Maria w drodze do Jezusa budzi się
i powstaje do nowego życia. Jezus oczekuje na Marię w tym samym miejscu, gdzie
spotkał wcześniej Martę. Pragnie w ten sposób, aby wyjść z miejsca żałoby i
śmierci do miejsca życia i zmartwychwstania. Czasem nam ciężko ruszyć się ze
swojego miejsca żałoby, byśmy się tak tylko użalali nad sobą, nad swoim losem,
mówiąc, ze Pan Bóg i świat są „be” i chcą dla nas źle. Tylko ruszenie się z
takiego miejsca, owszem kosztuje nas wiele, ale zawsze pozwala nam popatrzeć na
nasze życie już z innej perspektywy. Tu Jezus zaprasza nas, aby na życie
popatrzeć z Jego perspektywy, perspektywy życia. „Jezus ponownie, okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu. Była
to pieczara, a na niej spoczywał kamień. Jezus rzekł: Usuńcie kamień. (…) Jezus
rzekł: Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?
Usunięto więc kamień.” (J 11,38-40). Jezus troszczy się o nasze życie, o
nasz los. W tych słowach widać realizacje zapowiedzi proroka Ezechiela: „Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z
grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela, i poznacie, że Ja jestem Pan,
gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój. Udzielę wam mego
ducha po to, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i poznacie, że Ja,
Pan, to powiedziałem i wykonam” (Ez 37,12-14). Bóg chce nas wydobyć z
naszych grzechów, grobów, gdzie umieramy jako dzieci Boże, ku swojej łasce. Jezus
jest tu bardzo dynamiczny, pełen mocy. On chce nas przywrócić na nowo do
prawdziwego życia, od którego odgradza nas kamień – grzech, lecz po jego
usunięciu, następuje zwycięstwo Jezusa.