Przeżywamy
w Kościele Wielki Post, o czym niewątpliwie przypomina fioletowy kolor szat
liturgicznych. Wyrażają one skruchę, pokorę, postawę nawrócenia, którymi
charakteryzować powinno się serce każdego wierzącego! Wielki Post przypomina o
Chrzcie. W starożytności przygotowywano kandydatów do Chrztu, a formowano ich
m.in. przez udział w samej Liturgii Słowa. Jako chrześcijanie jesteśmy wezwani,
aby przypomnieć i odnowić w sobie łaskę chrztu, jego skutki i zobowiązania…
W
dzisiejszej Liturgii Słowa możemy odnaleźć piękną obietnicę czekającej na nas
przyszłości. W pierwszym czytaniu czytamy: „Wyjdź
z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę” (Rdz
12,1). To Boże wezwanie jest niejako zaskoczeniem dla Abrama, gdyż przemawia do
niego Bóg osobiście i wzywa go do konkretnych czynów i wzywa do opuszczenia
tego, co bardzo dobrze zna, mianowicie dom rodzinny i pójścia ku nieznanemu. Można
powiedzieć to absurdalne, dlaczego, po co? Pan tłumaczy: „Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię
rozsławię…” (Rdz 12,2). Pan wzywając
do czegoś, do opuszczenia czegoś, czy to radosnego czy bolesnego, zawsze daje
obietnice czegoś większego, wielkiego! Bóg się nami nie bawi, ale wzywa do
nowego, lepszego, innego życia! Abram mieszkał wtedy w Charanie, w którym
pochował swojego ojca Teracha (Rdz 11,32), mieście pogańskim, znanych z ofiar
bałwochwalczych, składanych także z ludzi. Abramowi dobrze się powodziło, jak
dalej czytamy: „zabrał Abram z sobą swoją
żonę Saraj, swego bratanka Lota i cały dobytek, jaki obaj posiadali, oraz
służbę, którą nabyli w Charanie” (Rdz 12,5). Ale musiał opuścić to co znał,
ludzi i miasto. Pan i dzisiaj wzywa nas, abyśmy potrafili opuścić coś co nas
wiąże i nie pozwala w rozwoju duchowym iść dalej. Co tym może być? Praca,
bowiem gdy więcej czasu jej poświęcamy, niż rodzinie i Bogu czy pieniądze,
gdzie patrzymy na ilość zer na koncie, a nie dajemy jałmużny nikomu albo styl
życia nastawiony tylko na branie i dobrą zabawę, negując dojrzałe postawy, potrzebę
wykształcenia i stabilności życiowej, to one staje się naszym małym i prywatnym
Charanem.
Ewangelia
jest nam bardzo dobrze znana, a przez to możemy nad nią płytko przejść.
Tymczasem niesie ona w sobie wielkie bogactwo ducha! Popatrzmy, znajdujemy się
na górze Przemienia, tuż po doniosłych wydarzeniach pod Cezareą Filipową i
wyznaniu wiary przez Piotra, po zapowiedzi Męki, Śmierci i Zmartwychwstania
Jezusa i skarceniu Piotra. W takich
warunkach idziemy na górę. Już pierwsze słowa przypominają o poprzedniej
niedzieli: „Po sześciu dniach Jezus wziął
z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką,
osobno” (Rdz 17,1). Jezus idzie na górę wysoką, na podobną górę na której
był kuszony, aby w szatanie uznać boga (Mt 4,8-10). Jezus zaprowadza najbardziej
zaufanych i najbliższych Mu uczniów, osobno. Każdego osobno, tzn. musiał z
każdym samemu spędzić drogę na górę. Jezus ich prowadzi, mimo, że sam te drogę
pokonuje 3x. To wielki trud, aby oni byli przy Nim! On chce podzielić się z
człowiekiem, aby pokazać mu co go czeka – niebo, nowe życie z Bogiem. Ale do
tego nie dochodzi się tak łatwo, na górę idzie się utrudzonym i to konkretnie.
Chyba każdy z nas ma doświadczenie chodzenia po górach i wie, ze to nie jest
spacer po parku czy lesie, ale wielkie ilości wylanego potu oraz ogromne
zmęczenie. Dopiero po trudzie czeka nas niebo!
Dalej
czytamy: „Tam przemienił się wobec nich:
twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło”
(Mt 17,2). Ten fakt przekazali naoczni świadkowie, Piotr, Jakub i Jan. Dlatego
też Jezus ich bierze, gdyż w świecie żydowskim uważano za prawdziwe, świadectwo
minimum dwóch świadków (Pwt 19,15). Dalej czytamy: „A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim (…) To
jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!” (Mt 17,3.5).
Jezusowi towarzyszą Mojżesz i Eliasz (największego prawodawcy i największego
proroka), którzy poświadczają Jego zadanie, odkupienia człowieka oraz ponowne
doświadczenie Bożych słów, o umiłowanym Synu. Te słowa poprzedzają, jak
wcześniej zauważyliśmy, kuszenie szatana z prośbą o boski hołd, wyznanie Piotra
w Bóstwo Jezusa oraz pierwszą zapowiedź Męki, Śmierci i Zmartwychwstania. Ten
kontekst wskazuje, ze Jezus mógł mieć wątpliwości, a to doświadczenie
potwierdza i umacnia go na dalszej drodze. Pozwala Mu wkroczyć na drogę Krzyża.
Niedługo później Jezus wypowie drugą zapowiedź Męki, Śmierci i Zmartwychwstania
(zob. Mt 17,22-23) i pewniej pójdzie
ku Jerozolimie.