27 niedziela zwykła o biadoleniu, czyli próby naprzykrzania się Bogu…

on
Liturgia Słowa 27 Niedzieli zwykłej:
Ha 1,2-3; 2,2-4 Ps 95 2 Tm
1,6-8.13-14 Łk 17,5-10

           

Zaczęliśmy w
Kościele piękny miesiąc październik, miesiąc ku czci Maryi. Różaniec jest
modlitwą do Jezusa Chrystusa za pośrednictwem Maryi, w której rozważa się jej
cnoty i obecność podczas misji Jezusa nawiązując do ważnych epizodów
zaczerpniętych z Ewangelii. Modlitwa ta uważana jest za jedną z
najtrudniejszych z powodu pozornej monotonii spowodowanej częstym odmawianiem
modlitw „Ojcze Nasz” i „Zdrowaś Maryjo”. Należy jednak pamiętać,
że dobra modlitwa oprócz wypowiadanych formuł musi zawierać element refleksji i
zaangażowania się modlącego. Pamiętam, że na różaniec, jako młody chłopiec
chodziłem dość często i chętnie, to na różańcu uczyłem się modlić, rozmawiać z
Bogiem.
Liturgia Słowa
dzisiejszej niedzieli rozpoczyna się zaskakującą. Prorok Habakuk wypowiada
słowa, z którymi może się identyfikować chyba większość ludzi, czytamy: „Dokądże, Panie, wzywać Cię będę – a Ty nie
wysłuchujesz? Wołać będę ku Tobie: Krzywda [mi się dzieje]! – a Ty nie
pomagasz? Czemu każesz mi patrzeć na nieprawość i na zło spoglądasz
bezczynnie? Oto ucisk i przemoc przede mną, powstają spory, wybuchają waśnie

(Ha 1,2-3). Te słowa są lamentacją, czyli wezwaniem Boga w pewnej formie
wyżalenia się Jemu. Z Bogiem można rozmawiać, jak z przyjacielem, można Mu
powiedzieć o wszystkim, zarówno o momentach smutku, ale i radości, o momentach
trudnych, ale i łatwych. Człowiek ma jednak tendencje do tego, aby Bogu
narzekać, mówić tylko jak jest źle.
I Bóg
wysłuchuje naszych modlitw, naszych żalów, naszych narzekań. Bóg zawsze słucha,
nie jest głuchy na nasze modlitwy, tak się nam tylko wydaje. Pan odpowiada
Habakukowi: „Oto zginie ten, co jest
ducha nieprawego, a sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności
” (Ha
2,4). Bóg jest Bogiem sprawiedliwym, dlatego, każdy z nas otrzyma to, na co
każdy z nas na ziemi zapracował. Jeżeli ktoś jest ducha nieprawego, nic nie
robi sobie z Bożych przykazań, nie odczytuje Bożych znaków, to umrze i chodzi
tu o śmierć wieczną, krótko mówiąc – piekło. Kto zaś sprawiedliwie i uczciwie
żyje na ziemi, ten będzie żył na wieki z Bogiem, w niebie. Psalmista także to
podkreśla. Czytamy: „Niech nie twardnieją
wasze serca jak w Meriba, jak na pustyni w dniu Massa, gdzie Mnie kusili wasi
ojcowie, doświadczali Mnie choć widzieli moje dzieła
” (Ps 95). Meriba to
kłótnia, Massa to kuszenie/doświadczenie. Psalm opisuje wydarzenia z Wj 17,1-7,
gdzie Izraelici nie wykazali się wiarą w Boga, gdzie podburzali siebie
nawzajem, mówiąc, ze Bóg ich zostawił. Septuaginta tłumaczy ten psalm inaczej:
jak w rozgoryczeniu, jak w dniu próby na
pustyni
”.
Jak wiemy,
nikt z nas nie unika pokus. Są one różnego rodzaju, mam je ja, mają je moi
bracia klerycy, ma je moje naturalne rodzeństwo, masz je i Ty. Co z tym zrobić?
Podpowiada nam dzisiaj św. Paweł: „nie
dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia
” (2 Tm
1,7). Mamy ducha mocy, miłości i trzeźwego myślenia. Mamy wszystko od Boga, aby
pokonać pokusę, pokonać zło. Mamy w sobie w końcu samego Boga, bo każdy „jest
świątynią Ducha Świętego
” (1 Kor 6,19), mamy Boga gdy przyjmujemy Go w
Komunii Świętej… Dlatego każdy z nas ma zadanie –  „dobrego
depozytu strzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka
” (2 Tm 1,14). Panie,
o wierność Twojej nauce, Twojej miłości, proszę Cię!
Odwołam się
jeszcze do innej sprawy, mianowicie w Ewangelii dzisiaj słyszymy, jak  „apostołowie
prosili Pana: «Przymnóż nam wiary!»
Pan rzekł: «Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy,
powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w
morze!”, a byłaby wam posłuszna
” (Łk 17,5-6). Prośba Apostołów przypomina
nam o Roku Wiary, trwającym już od prawie od roku w Kościele. Każdy z nas
samemu może sobie odpowiedzieć, co w tym roku zrobił dla pogłębienia swojej
wiary. Ale Jezus odpowiada nietypowo, jakby chciał zachęcić do tego, aby
sprawdzić swoją wiarę przesadzając morwę. Czy o to może chodzić? Nie wydaje mi
się. Mieć wiarę tzn. dokonywać niezwykłych rzeczy, tzn. zapierać się siebie,
pokonywać siebie – dlatego Jezus daje przykład o słudze. Czytamy: „Kto z was, mając sługę, który orze lub
pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: „Pójdź i siądź do stołu?
” (Łk
17,7). Nikt w starożytnym świecie nie wyłamał się i nie jadał przy jednym stole
ze sługą. Sługa był do i od pracy, każdej pracy. Ale nie był człowiekiem,
osobą. A Jezus wymagał, żeby się przemóc, okazać się dla siebie bratem. O takie
świadectwo życia Jezus prosi, abyśmy zabiegali. Jak można zapierać się siebie?
Podpowiada nam psalmista: „Przyjdźcie
radośnie śpiewajmy Panu, wznośmy okrzyki (…) stańmy z uwielbieniem (…)
uwielbiajmy Go padając na twarze, zegnijmy kolana przed Panem, który nas
stworzył
” (Ps 95). Przełamać siebie, aby w Kościele włączyć się w śpiew
pieśni; aby stanąć, tzn, prawdziwie wchodzić w przeżywanie Liturgii; padając na
twarz, tzn. upokorzyć się, uznać Boga za Boga, tzn. modlić się; zgiąć kolana to
nie tylko modlitwa, co też gotowość do oddawania czci Bogu. To jeden ze
sposobów pogłębienia wiary, dlatego już teraz, Panie proszę wraz z Apostołami –
przymnóż mi, nam, Kościołowi wiary! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?
 
Dużo mocy i
siły, aby każdego dnia żyć Bogiem i z Bogiem!

2 thoughts on “27 niedziela zwykła o biadoleniu, czyli próby naprzykrzania się Bogu…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *