Liturgia Słowa Niedzieli Chrztu Pańskiego
Iz 42,1-4.6-7 Ps 29 Dz
10,34-38 Łk 3,15-16.21-22
Dzisiaj w
Kościele obchodzimy święto Chrztu Pańskiego. Jest to święto stosunkowo młode,
ustanowione w 1955 r. Treścią tego święta jest zbawcze wydarzenie opisane przez
św. Mateusza Ewangelistę: „A gdy Jezus
został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa
i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A
głos z nieba mówił: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”
(Mt 3,16-17). Dla wielu chrześcijan to także czas refleksji i dziękczynienia za
dar własnego chrztu, co szczególnie jest ważne w przeżywanym w Kościele Roku
Wiary.
Dzisiejsza
Liturgia Słowa przypomina ostatnie święta, Boże Narodzenie. W pierwszym
czytaniu z proroka Izajasza słyszymy fragment pieśni o Słudze Jahwe. Ta pieśń
odnosi się do Jezusa. To On jest „Wybrany
przez Boga, Tym w którym Ojciec ma upodobanie, to na Jezusie Duch spoczął i On
przyniósł narodom Prawo” (Iz 42,1). Te słowa spełniły się tylko w Jezusie. Bóg
mówi dodatkowo przez proroka: „powołałem
Cię słusznie, (…) ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi, światłością dla
narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców, z
więzienia tych, co mieszkają w ciemności” (Iz 42,6-7). I te słowa się
spełniły w Jezusie na Krzyżu, podczas Jego Odkupieńczej śmierci i późniejszym
Zmartwychwstaniu. Dzisiaj także spełniają się te słowa w sakramencie chrztu,
który wyrywa nas z ciemności grzechu, zwracając nam godność Dziecka Bożego;
dając nam światło w postaci łaski Bożej, poprzez którą możemy dojść do
zbawienia. Często jednak nie uświadamiamy sobie, jak wiele uzyskaliśmy przez
chrzest. A właśnie podczas chrztu uzyskaliśmy tak wiele prezentów, tak wiele
Bożej łaski, ale nie umiemy z niej do końca skorzystać, nie umiemy rozpakować
wszystkich prezentów. A może po prostu chrześcijanie dzisiaj tego nie chcą…
Chrzest
zwany jest Bramą Sakramentów, przez
chrzest możemy korzystać z innych sakramentów. Ale by w pełni być chrześcijaninem
trzeba się utopić w chrzcie, a nie podtopić. Trzeba w pełni dać zatopić swojego
starego człowieka. W Psalmie wybrzmiewają piękne słowa: „Ponad wodami głos Pański, Pan ponad wód bezmiarem! Głos Pana potężny,
głos Pana pełen dostojeństwa” (Ps 29). Gdy człowiek trzyma głowę w wodzie
to ciężko mu usłyszeć, co jest ponad wodą, dźwięki znad wody. Słychać jednak,
że coś jest u góry. Człowiek, który nie obmył się w pełni w wodach chrztu,
który nie wpuścił tych wód potopu w każde miejsce swojego życia – w swoje
ciało, psychikę, myślenie, ducha, serce, nie może w pełni usłyszeć Boga… Jak to
jednak zrobić, podpowiada św. Paweł: „Wy
zaś nie tak nauczyliście się Chrystusa, (…) co się tyczy poprzedniego sposobu
życia — trzeba porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek
zwodniczych żądz, odnawiać się duchem w waszym myśleniu i przyoblec człowieka
nowego, stworzonego według Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości”
(Ef 4,20-24). Łaski chrztu trzeba ciągle odnawiać, bo tam wszystko się zaczęło.
I mimo tego, że czas Bożego Narodzenia, wskazujący bardzo jasno i mocno na fakt
naszego dziecięctwa Bożego mija, to jednak każdego dnia chęć wzrostu w tym
duchu musi ciągle wzrastać… Dzisiaj dziękuje Bogu, za swój chrzest i proszę,
abym starał się go ciągle odnawiać i w nim obmywać siebie!
Św. Piotr
powiedział w domu Korneliusza „Znacie
sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego
że Bóg był z Nim, przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy
byli pod władzą diabła” (Dz 10,38). Piotr daje świadectwo o Jezusie, o tym
nie tylko kim był, kim jest, ale co działał i działa dla nas. Z Sakramentu
Chrztu każdy chrześcijanin powołany jest do dawania świadectwa o Jezusie, o
swoim Mistrzu. I wielu chrześcijan, katolików, może się zastanawiać po co?
Przecież wiara to moja sprawa i nic nikomu do tego. Odpowiem nie, wiara to nie
tylko nasza sprawa, ale troska całej wspólnoty. Pięknym obrazem tego jest
wspólnota Opus Dei, gdzie każdy tam troszczy się o siebie nawzajem i o to, aby
u każdego rozwijała się wiara. Czytamy w Ewangelii: „Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest”
(Łk 3,21). Jezus przyjął chrzest, aby pokazać nam, że każdy jest równy; przyjął
go, aby zanurzając się w wodę, wziąć nasze grzechy na siebie; przyjął go także,
aby pokazać, że Bóg do każdego z nas podczas naszego chrztu powiedział i ciągle
powtarza: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w
Tobie mam upodobanie” (Łk 3,22). Skoro, do każdego z nas, Bóg mówi jesteś
moim synem, moją córką, to znaczy się, że jesteśmy rodziną. A rodzina powinna
się wspierać, zawsze i wszędzie. Ja mam to szczęście, że mam dużą rodzinę (2
rodziców i 5 rodzeństwa) i nie spotkałem się jeszcze z taką sytuacją, że gdybym
potrzebował pomocy oni by mi nie pomogli. Podobnie jest w wierze. Ludzie, jako
rodzina w Bogu, dbają o siebie i swój wspólny wzrost, dbają m.in. przez
świadectwo życia Ewangelią i Jezusem, w codzienności. Duchu odwagi, Duchu
świadectwa, przychodź, umacniaj, abym stawał się prawdziwym świadkiem Boga. A co
Słowo, Bóg kieruje dzisiaj do Ciebie?
Błogosławionego
czasu świętowania Niedzieli Chrztu Pańskiego!