Liturgia Słowa 27 niedzieli zwykłej:
Rdz 2,18-24 Ps 128 Hbr
2,9-11 Mk 10,2-16
Kościół
dzisiejszą niedzielą rozpoczyna
68. Tydzień Miłosierdzia pod hasłem Kościół domem miłosierdzia. To w domu każdy z nas powinien uczyć się nie tylko życia, ale konkretnych postaw. Dom i rodzina są pierwszymi nauczycielami dla każdego człowieka. Niedawno, bo 5
października obchodziliśmy wspomnienie św. ss. Faustyny. Akcent miłosierdzia w
Kościele jest ważny, dotyczy zarówno nas, jako tych, którzy dzieła miłosierdzia
powinni względem drugiego człowieka czynić, ale także wskazuje na to, że sami
dostępujemy miłosierdzia z rąk Boga Ojca. Niech ten tydzień będzie dla nas
przypomnieniem, a Koronka do Miłosierdzia Bożego niech w tym tygodniu nam
towarzyszy.
Dzisiejsza
Liturgia Słowa jest dla mnie osobiście bardzo zaskakująca. Sam Bóg dzisiaj mówi
w pierwszym czytaniu z księgi Rodzaju o stworzeniu kobiety. Czego to takie
ważne? Autor pisze, że Bóg przyprowadził wszelkie zwierzęta, a „mężczyzna
dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu,
ale nie znalazł pomocy odpowiedniej dla mężczyzny” (Rdz 2,20). Dlaczego?
Bóg przecież wszystko stworzył dla człowieka, wszelkie zwierzęta. Ale to było
dla człowieka za mało. Tekst ukazuje bowiem wartość relacji między ludźmi.
Człowiek nie jest w stanie zawiązać relacji zadowalającej go z żadnym
zwierzęciem, ani z psem, ani z kotem. Człowiek nie był szczęśliwy. Jedną z
podstawowych potrzeb człowieka w psychologii, jest potrzeba relacji i
akceptacji. Człowiek szukał już wtedy kogoś, jak on sam. I jak Bóg stwarza
kobietę z kości mężczyzny, człowiek czuje się szczęśliwy i mówi: „Ta dopiero
jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą,
bo ta z mężczyzny została wzięta” (Rdz 2,23). Dosłownie będzie się zwała
mężną, bo pochodzi od męża. Najlepszą relacją i szczególnie wyjątkową relacją
jest relacja małżeństwa. Słowo mówi: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca
swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym
ciałem” (Rdz 2,24).
Mój starszy
brat Radek związał się sakramentem małżeństwa i dzisiaj Bóg kieruje mój wzrok
na ten sakrament. Pamiętam kiedyś rozmowę z moim kolegą, który w tym roku
zawarł związek małżeński, a który kiedyś mnie pytał: Damian, czy i dlaczego
warto? Odpowiedziałem, że z mojego punktu widzenia warto. Nawet, jak nie będzie
Ci szło, jak czasem będziesz się z żoną kłócił, jak będziecie się na siebie
gniewać, to wiedz, jak zrobicie coś dobrego, Ty czy ona, czy razem, to ta
zasługa, przez to, że nie żyjecie w grzechu zostanie wam zapisana w niebie. W
grzechu nie zasługujesz tak na niebo, jak w życiu sakramentalnym. Warto, skoro tu
chodzi o coś więcej niż przyjemność, o życie wieczne? Pamiętam jego wyraz
twarzy, zadowolenia i zakłopotania zarazem. Spotykając się z nim ostatnio
odpowiedział: miałeś rację, warto! Psalmista dodaje: „Szczęśliwy człowiek
który boi się Pana i chodzi jego drogami, małżonka twoja jak płodny szczep
winny (…) synowie twoi jak oliwne gałązki” (Ps 128). Szczęście, czyli
błogosławieństwo Pana wg ludzi wschodu, wyrażało się w rodzinie. Jeżeli Bóg był
pomyślny danej rodzinie, to kobieta miała wiele dzieci (jeszcze lepiej o ile
byli to synowie). Te owoce były przez żydów uznawane za szlachetne, wyrażały
także błogosławieństwo Pana. Ale co trzeba zrobić? Bać się Pana i chodzić Jego
drogami, nic więcej. Dzisiaj polecam nowożeńców, aby każdego dnia odkrywali w
sobie powołanie do świętości i realizowali je w swojej rodzinie! Niech Pan
błogosławi!
Dlaczego więc
dzisiaj spotyka się to samo co ponad dwa tysiące lat temu. Następuje
interesujący dialog pomiędzy faryzeuszami i Jezusem: „Przystąpili do Niego
faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić
żonę. Odpowiadając zapytał ich: Co wam nakazał Mojżesz? Oni rzekli: Mojżesz
pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić. Wówczas Jezus rzekł do nich: Przez
wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie” (Mk 10,
2-5). Faryzeusze przychodzą do Jezusa, aby Go pochwycić. Jezus zręcznie
odpowiada, nie wypowiadając wprost swojego zdania, ale tłumacząc dlaczego to
przykazanie otrzymali od Mojżesza. Ta zatwardziałość serca doprowadziła ludzi
do sprzeciwy względem siebie nawzajem. Ile dzisiaj rozwodów, tragedii
rodzinnych, zarówno małżonków i dzieci jest z tego samego powodu –
zatwardziałości serca. Zatwardziałość, czyli niechęć do ustępstwa, trwanie przy
swoim zdaniu. Jezus odpowiada dalej: „Kto oddala żonę swoją, a bierze inną,
popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie
za innego, popełnia cudzołóstwo” (Mk 10,11-12), a w innym miejscu mówi: „Każdy,
kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią
cudzołóstwa” (Mt 5,28). Ile dzisiaj zła dzieje się przez to, że nie
potrafimy zapanować nad swoimi pożądliwościami… A wliczają się w to nawet
„niewinne” spojrzenia czy gesty… Za grzechy cudzołóstwa, niewierności,
pożądliwości przepraszamy Cię Panie!
Liturgia Słowa
ukazuje mi jeszcze jeden temat, temat apostolstwa. „pozwólcie dzieciom
przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im” (Mk 10,13). Rozpoczęliśmy
miesiąc październik, miesiąc różańca. To miesiąc szczególnej modlitwy, ile osób
z nas chodzi na te nabożeństwa? Ile dzieci? Nie przeszkadzać, tzn. także
pomagać. Czy kogoś na te nabożeństwa przyprowadziłem, nawet nie tyle co na
nabożeństwa co do Kościoła, co do Jezusa? Może się to wydawać głupie, albo
niepotrzebne. Można pomyśleć po co, przecież wystarczy, jak powiem w domu czy w
szkole. Jezus mówi dziś więcej „nie wstydzi się nazwać ich braćmi swoimi”
(Hbr 2,11), kogo? Wszystkich, bo wszyscy w Jezusie jesteśmy braćmi i o każdego
nawzajem powinniśmy się troszczyć na tyle, aby każdy mógł zostać zbawiony. W
tym realizuje się właśnie przykazanie miłości Boga i bliźniego, że idziemy do
każdego, pełni otwartości. Za wstawiennictwem Matki Apostołów o postawę apostolstwa,
zwłaszcza teraz, na progu rozpoczęcia Roku Wiary, proszę Cię Panie! A co Słowo,
Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?
Błogosławionej
niedzieli i czasu zwykłego!