Liturgia Słowa 7 niedzieli zwykłej:
Iz 43,18-19.21-22.24b-25 Ps 41 2Kor 1,18-22 Mk 2,1-12
Zbliża się do nas wielkimi krokami okres Wielkiego Postu. To szczególny okres nie tylko w życiu kleryka, ale każdego chrześcijanina. Rozpocznie się on w najbliższą środę, dla nas kleryków zapewne w Katedrze w Rzeszowie, przy bp Kazimierzu. Osobiście dla mnie to szczególny dzień w roku, zwłaszcza obrzęd posypania głowy popiołem, który przypomina mi o ulotności życia i potrzebie nawrócenia. To szczególny czas, gdzie człowiek zmaga się z samym sobą, aby zbliżyć się duchowo do Boga i człowieka poprzez różne wyrzeczenia lub zobowiązania. Jezus sam nas zaprasza do podjęcia walki słowami: „Wstań, weź swoje łoże i idź” (por. Mk 2,11). To słowo wstań, oznacza także rusz się, nie siedź w miejscu! Wyrzeczenia mogą być duchowe lub związane z życiem doczesnym, ale nie powinny być błache, jak nie jedzenie cukierków, ale dostosowane do wieku. Czas jest długi, bo ponad 40 dni, ale warto już od Środy Popielcowej walczyć. Sam mam doświadczenie, że można ten czas przespać, ale i doświadczenie tego czasu jako bardzo trudnego, owocnego i wartego tego trudu. To czas gdzie na nowo odkrywamy Boga pełnego miłości, odkrywamy swój grzech, niewystarczalność i potrzebę nawrócenia, ale nie samemu, lecz przy pomocy Jezusa. Proszę dziś Boga, bym wszedł w ten Wielki Post 2012 z pełnym zaangażowaniem, bym nie żałował czasu i chwil, ale spędzał go z Nim, ładując przy Nim swoje baterie!
Kiedyś w USA wydarzyło się coś dziwnego. Mianowicie, pewna kobieta przekroczyła przepisy ruchu drogowego i została ujęta przez policję, następnie doprowadzona przez sąd. Sędzia orzekł o winie owej kobiety i skazał ją na karę grzywny w wysokości 500$, po czym zdjął togę sędziowską, podszedł do owej kobiety i wręczył jej te 500$. Sędzia okazał się ojcem owej kobiety. Nie uniewinnił jej, skazał zgodnie z prawem, a jednocześnie sam za nią zapłacił. Obraz ten doskonale pasuje do dzisiejszej Liturgii Słowa, która ukazuje Boga Ojca jako Tego, który odpuszcza człowiekowi jego grzech. W pierwszym czytaniu z proroka Izajasza czytamy: „Ja przekreślam twe przewinienia i nie wspominam twych grzechów” (por. Iz 43,25). Bóg „dokonuje rzeczy nowej” (por. Iz 43,19), tak jak ten sędzia. Wie, że człowiek zgrzeszył i sam skazał siebie na „pozbawienie chwały Bożej” (por. Rz 3,23). Ale Bóg nie chce o tym pamiętać, chce by człowiek na nowo z Nim żył w komunii, a nie gdzieś oddzielnie, dlatego Bóg „otworzy (utoruje) drogę na pustyni i ścieżyny na pustkowiu” (por. Iz 43,19). To Słowo zmusza do postawienia i odpowiedzenia sobie na pytanie czy takiego Boga ja doświadczam? Czy jest On dla mnie Bogiem Miłości i przebaczenia?
Drogą do doświadczenia takiego Boga jest Jezus Chrystus – „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne” (por. J 3,16). Tylko, że sama decyzja Boga i Jego wezwanie, to nie koniec, pozostaje jeszcze odpowiedź człowieka. Św. Paweł mówi: „przez Niego dokonuje się nasze Amen Bogu na chwałę” (por. 2 Kor 1,20). W Jezusie tylko człowiek może odpowiedzieć w pełni Bogu na Jego wezwanie. W Jezusie to znaczy w łączności z Kościołem, który działa Jego mocą przez Sakramenty. Szczególnie ważny, patrząc przez pryzmat dzisiejszej Liturgii Słowa, jest sakrament Pokuty i Pojednania. Cała ta nazwa ukazuje doskonale istotę tego sakramentu, uznanie swojej grzeszności i bezsilności, których szczere wyznanie i oddanie Bogu, połączone z chęcią nawrócenia, powoduje na nowo pojednanie z Nim.
Właśnie w tym sakramencie możemy doświadczyć tego o czym mówi Ewangelista Marek: „Wstań, weź swoje łoże i idź” (por. Mk 2,11). W WSD spowiadamy się co 2 tygodnie i słyszymy: „Odpuszczają ci się Twoje grzechy” (por. Mk 1,9). Wielu moich znajomych robi wtedy wielkie oczy i dziwi się, że tak często. Ale to bardzo ważny element w życiu duchowym, bowiem uczy to nas prawidłowego podejścia do tego sakramentu, podejścia z pełną świadomością, zaangażowaniem, doświadczania miłości i miłosierdzia Boga, co ostatecznie wpływa na to, jak sami szafujemy tym sakramentem. Teraz mi sobie jest ciężko wyobrazić, że nie przystępuje do tego sakramentu regularnie. Proszę Boga, abym każdego dnia, nie tylko w spowiedzi, ale codziennie, doświadczał Jego Miłości, gorętszej niż ogień.
Cała Ewangelia opisuje niecodzienne wydarzenie, mówiące m.in. o tym kim jest Jezus: „
Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów” (por. Mk 1,10), przez co Jezus stawia się na równi z Bogiem czy o wartości przyjaźni: „
którego niosło czterech” (por. Mk 1,3) i „
Jezus widząc ich wiarę” (por. Mk 1,5) czy o możliwości zatwardziałości serca, byciu obłudnym i nieprzejrzystym: „
którzy myśleli w duszy: (…) On bluźni” (por. Mk 1,6-7). Do mnie przemawia dzisiaj bardzo jeszcze jeden obraz, połączony z Psalmem – obraz Boga litującego się nad człowiekiem: „
Wstań, weź swoje łoże i idź” (por. Mk 2,11) i echo Psalmisty: „
Pan mu pomoże na łożu boleści, podczas choroby poprawi mu posłanie” (por. Ps 41). Oba te wersety łączy obraz łóżka i ogromnej doświadczonej miłości Boga. Łóżko ma każdy człowiek, nie tylko w domu, ale to swoje prywatne
łoże boleści.
„Czemu te myśli nurtują w waszych sercach” (por. Mk 1,8) pyta Jezus każdego. Dopóki sobie sam nie uzmysłowię co to za myśli i łoże boleści, nie doświadczę Miłosierdzia Bożego, będę ślepcem szukającym wyjścia z zamkniętego pokoju. Tym łożem może być: nie wiara w miłość i miłosierdzie Boga; obojętność na życie, drugiego człowieka i Boga; złe uczucia które we mnie siedzą: gniew, nienawiść, zatwardziałość serca czy agresja, które niekoniecznie muszą się ujawniać. Lekarstwo jest jedno: Bóg. Kiedyś w Radiu Wawa słyszałem dyskusje nt. skuteczności psychoterapeutów. Jakaś kobieta zadzwoniła i powiedziała (parafrazuje): Ja chodziłam do psychoterapeutów, ale to co mi najbardziej pomaga, to Kościół, konfesjonał i spowiedź. To przypomina starą maksymę św. Augustyna: niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu. I o to proszę również dzisiaj Boga, by moje serce codziennie chciało spoczywać na Jego piersi, jak św. Jan na piersi Jezusa, proszę o to za wstawiennictwem Matki Najświętszej, która nosiła pod swoim sercem naszego Zbawiciela. A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?
Błogosławionej niedzieli i czasu zwykłego!
To prawda, że lekarstwo jest jedno i jest tym lekarstwem Bóg, ale kto powiedział, że nie może On przyjść właśnie w psychoterapeucie? To Bóg wybiera sposób, w jaki do nas przemówi i nam pomoże, to Bóg wybiera miejsce, które nie jest ograniczone tylko do budynku kościoła. I taki psychoterapeuta jak najbardziej może być Bożym narzędziem, wszak Bóg przychodzi do nas w drugim człowieku.
Nie napisałem, że nie może w nich przyjść (psychoterapuetach), ale, że lekarstwem jest Bóg.