Liturgia Słowa 5 niedzieli zwykłej:
Hi 7,1-4.6-7 Ps 147A 1 Kor 9,16-19.22-23 Mk 1,29-39
Św. Paweł dzisiaj piszę: „Biada mi gdybym nie głosił Ewangelii” (por. 1 Kor 9,16). Te słowa przypominają mi wydarzenie z wakacji 2011, gdzie byłem na kursie Nowej Ewangelizacji w Kielcach pt. Kurs Pawła. Dzisiaj Kościół ma do zaoferowania w tym względzie bardzo wiele, praktycznie w każdym mieście możliwe jest znalezienie takiej Szkoły Nowej Ewangelizacji (SNE) i skorzystanie z ich oferty, np. kurs alfa, Jana, Filipa czy Maryi. Te kursy można przeżyć, jako osobiste rekolekcje zarówno dla poszukujących Boga, jak i dla tych, którzy chcą z Nim pogłębić te relacje. Podaje kilka stron internetowych, gdzie można takie kursy znaleźć:
Dzisiejsza Liturgia Słowa, zwłaszcza mowa Hioba: „Czyż nie do bojowania podobny jest byt człowieka? Czyż nie pędzi on dni jak najemnik? Jak niewolnik, co wzdycha do cienia, jak robotnik, co czeka zapłaty. Zyskałem miesiące męczarni, przeznaczono mi noce udręki” (por. Hi 7,1-2), podobnie na innym miejscu: „Wielkim trudem został obarczony każdy człowiek, ciężkim jarzmem – synowie Adama, od dnia wyjścia z łona matki, aż do dnia powrotu do matki wszystkich” (por. Syr 40,1). Te słowa przypominają nam słowa dzisiejszego świata – świat jest za trudny, zbyt wiele wymaga, musisz ciągle pracować…
Można by pomyśleć, że Bóg nie ma na sercu dobra człowieka, a wręcz przeciwnie, chce by człowiek tu na ziemi przeżywał gehennę, że jest On Bogiem Niszczycielem. Hiob mówi dalej: „Czas leci jak tkackie czółenko i przemija bez nadziei (…) Ponownie me oko szczęścia nie zazna” (por. Hi 7,6-7). Hiob jakby żył bez nadziei, wiedząc, że nic dobrego go w życiu już nie spotka. Ale Hiob na innym miejscu mówi: „Jeśli przyjmowaliśmy od Boga dobro, dlaczego zła przyjąć nie możemy?” (por. Hi 2,10). Hiob ma głęboką wiarę, że Bóg nie chce dla niego źle, ale doświadczając go, chce niejako sprawdzić jego wiarę, zaufanie i oddanie Mu. Bóg nawet ze złych rzeczy potrafi wyprowadzić wiele dobra, ale wtedy jeżeli Mu je oddamy w pełni, On może je przemienić, jak przy Hiobie (por. Hi 42) czy Samsonie (por. Sdz 14,4).
Podkreśla to także psalmista: „Panie, Ty leczysz złamanych na duchu, przewiązujesz im rany” (por. Ps 147A). Każdy z nas ma złamaną naturę przez wydarzenia z raju (por. Rdz. 3) i sam, żaden człowiek, ani Abraham, ani Mojżesz, ani Jan Paweł II, nie mógł tej natury sam z siebie naprawić. Tylko Bóg mógł nam pomóc, bo nas wszystkich kocha, jako swoje stworzenie, dlatego: „dał swojego Jednorodzonego Syna, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Bóg przecież nie posłał swego Syna na świat, aby go sądził, ale aby go zbawił!” (por. J 3,16-17). Bóg dał nam deskę ratunkową, bez niej utoniemy. Ale to nie wszystko, bo nawet osoba tonąca, może wierzyć w swoje siły, przez swoją głupotę i nie przyjąć tej deski, wtedy pozostaje jej tylko jedno – śmierć przez zatonięcie. Trzeba umieć się przyznać przed Bogiem, że potrzebujemy Jego pomocy, że jesteśmy grzeszni, że sami nie damy rady, bo „Pan dźwiga pokornych, a karki grzeszników zgina do ziemi” (por. Ps 147A).
Pokorny okazał się Piotr w dzisiejszej Ewangelii: „Teściowa Piotra leżała w gorączce. Zaraz powiedział Mu o niej” (por. Mk 1,30). Piotr świetnie pokazuje właściwą postawę dla człowieka wiary – jeśli masz problem pójdź do Jezusa, a On temu zaradzi: „On zbliżył się do niej i ująwszy ją za rękę, podniósł ją. Gorączka opuściła ją (…)” (por. Mk 1,31). Bóg chce zaradzić moim problemom, może nie zaraz, ale chce przez nie mnie czegoś nauczyć, czy to pokory, czy większego zaufania Mu, czy postawy dziękczynienia. Dzisiaj proszę Boga, bym miał otwarte serce na Jego działanie, bym ufał Mu nawet w trudnych i ciężkich sytuacjach!
Jezus sam dzisiaj staje się dla nas przykładem modlitwy: „Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne i tam się modlił” (por. Mk 1, 35). Jezus idzie się modlić w najgorszej chwili dnia, wtedy gdy człowiekowi się nie chce, gdy jest zaspany. Noc to też pora, gdzie łatwiej jest działać złemu. I w tym momencie Jezus idzie się modlić. To wzywa mnie do popatrzenia się na swoją modlitwę, jak ja o nią dbam, czy chodzę, nawet wtedy kiedy jest ciężko. Gdy wstajemy w WSD o 5.30 (albo 6.00) rano, to nie chce się czasami iść do kaplicy i się modlić. Ale wtedy przychodzą mi do głowy słowa o. Pio. Gdy szedł on do kaplicy rankiem, mawiał: Boże, jak mi się nie chce, ale szedł. Szedł i został świętym Kościoła. Mówił Bogu, że mu się nie chce, że pewnie nie ma sił, wtedy sprawdza się słowo: „Duch przychodzi z pomocą naszej słabości” (por. Rz 8,26).
„Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem. I chodził po całej Galilei” (por. Mk 1,38-39). Jezusowa modlitwa poprzedza coś ważnego, jest ona przygotowaniem do szczególnej misji, głoszenia Ewangelii także innym. Modlitwa często poprzedza ważne decyzje, nie tylko u Jezusa, ale także u innych, jak u Pawła: „świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku” (por. 1 Kor 9,18). Paweł, jak i pierwotny Kościół wiedzą, że spotkanie Jezusa, wiara w Niego, nie kończy się tylko na modlitwie, ale ma iść dalej, do głoszenia Dobrej Nowiny. Dlatego Paweł mówi: „stałem się niewolnikiem wszystkich” (por. 1 Kor 9,22), nie każdemu mogę pomóc, ale dla każdego mogę być przykładem wiary. I proszę Boga dzisiaj również o to, bym mógł powtórzyć za św. Pawłem „Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w swój udział” (por. 1 Kor 9,23). A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?
Błogosławionej niedzieli!