23 niedziela zwykła – chrześcijańscy donosiciele?

on
Liturgia Słowa 23
niedzieli zwykłej:
Ez 33,7-9 Ps 95 Rz 13,8-10 Mt 18,15-20
            Wiele w ostatnim czasie
słyszymy o prześladowaniach chrześcijan. I choć nikt z nas zapewne nie pojedzie
do nich, aby ich wesprzeć istnieje wiele sposób, aby im pomóc. Najprostszym i
najcenniejszym jest modlitwa, bo ona ma zawsze wielką siłę. Inną formą jest
chociażby post, inaczej asceza. Odmawiając sobie czegoś, czujemy nie tylko w
jakimś stopniu jakieś ograniczenia, ale także jednoczymy się w cierpieniu z
naszymi braćmi w wierze. Zachęcam do ofiarnego podejścia w tym temacie,
zwłaszcza, że mordowane są także małe dzieci, nasi mali bracia…
Dzisiejsza
Liturgia Słowa w sposób bardzo klarowny mówi o upomnieniu braterskim. Pan
zwraca się do każdego z nas. Pierwsze Jego słowa to: „Ciebie, o synu człowieczy” (Ez 33,7a). Bóg traktuje to bardzo
poważnie, nie jako wskazuje palcem, że te słowa są specjalnie do mnie, do
każdego z nas osobiście. I mówi dalej: „wyznaczyłem
na stróża domu Izraela po to, byś słysząc z mych ust napomnienia przestrzegał
ich w moim imieniu
” (Ez 33,7b). Bóg przypomina, że każdy z nas jest
powołany, ale aby strzec i to całego domu. Nie ma strzeżenia wiary, bez
słuchania Pana i przestrzegania Jego przykazań. To dwa bardzo ze sobą powiązane
postawy: słuchanie i przestrzeganie. One razem są drogowskazami w życiu. Nie ma
jednego bez drugiego. Bo można słuchać i nie przestrzegać, albo przestrzegać i
nie mieć pewności, czy to właściwe. Bóg przypomina, że to On jest Bogiem i to
tylko w prawdziwej relacji z Nim stajemy się stróżami. Tylko z Nim zdobywamy
niejako licencje. Pracownik sklepu musi przejść szkolenie, tak samo
pielęgniarka, uczeń czy nauczyciel. Nawet księża przechodzą „specjalne szkolenie” w Seminariach
Duchownych. Ale każdy z nas jest w szkole Jezusa. I każdy z nas jest wezwany,
aby być chrześcijaninem w 100%, by przestrzegać całej wiary, a nie jakiś
wyrywków. Żaden pracodawca nie weźmie do siebie człowieka, który pracuje wg
własnych zasad czy robi co chce. Tak samo jest z Bogiem. Bóg chce nas w całości,
a nie wybiórczo.
I zapewne
dlatego pojawia się dzisiaj bardzo trudny i wymagający temat braterskiej miłości
i upomnienia. Ezechiel woła w Bożym imieniu: „Jeśli do występnego powiem: „Występny musi umrzeć” – a ty nic
nie mówisz, by występnego sprowadzić z jego drogi – to on umrze z powodu swej
przewiny, ale odpowiedzialnością za jego śmierć obarczę ciebie. Jeśli jednak
ostrzegłeś występnego, by odstąpił od swojej drogi i zawrócił, on jednak nie
odstępuje od swojej drogi, to on umrze z własnej winy, ty zaś ocaliłeś swoją
duszę
” (Ez 33,8-9). Każdy człowiek ma prawo zbłądzić. Bo jesteśmy po prostu
ludźmi. Psalmista pisze: „Kto jednak
dostrzega swoje błędy? Oczyść mnie z błędów przede mną ukrytych
” (Ps 19,13).
Człowiek czasami nie widzi swoich błędów, a czasami nie chce ich widzieć. To
się dziś zdarza bardzo często. I Ezechiel przypomina, że leży na nas obowiązek
upomnienia braterskiego, zwrócenia komuś uwagi. I to nie aby komuś zaszkodzić,
zbesztać, ale dla Jego dobra. Współgrają z tym słowa św. Pawła: „Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną
miłością. Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił Prawo
” (Rz 13,8). Bo do prawdziwej
miłości uzdalnia nas Jezus i On chce, aby taką miłością żyć na co dzień! Ona
przenosi góry, powala wszelkie granice. Dlatego Paweł dalej dodaje: „Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto
miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa
” (Rz 13,10). Bez miłości Jezusa w
naszym życiu, nie umiemy kochać drugiego człowieka. Nie rozumiemy niczego, stając
się tylko biednymi ludźmi łudząc się wiarą. Upomnienie wiele kosztuje, narażamy
się. Możemy stracić jakąś relacje nawet z kimś dla nas ważnym. I tu wiele zależy
od formy, z jaką to czynimy…
Pogłębia to
Jezus w dzisiejszej Ewangelii, mówiąc: „Gdy
brat twój zgrzeszy
” (Mt 18,15a) Upomnienie musi dotyczyć grzechu, a nie
tego, że nam się coś nie spodoba czy mamy jakiś uraz. Warto pamiętać w tym
także o tym, że nie tylko my mamy prawo upomnieć innych, ale i inni mają prawo
upomnieć nas. I wtedy obowiązują nas takie same zasady! I dalej „idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię
usłucha, pozyskasz swego brata
” (Mt 18,15). Upomnienie nie może być formą
zemsty, ale miłości. Celem upomnienia jest pozyskanie brata, czyli pomoc Jemu,
a nie własne samopoczucie. Tu trzeba wyzbyć się całkowicie ze swego egoizmu,
manipulacji drugim człowiekiem, szukania korzyści dla siebie. To nie da się załatwić
tak o, ale trzeba podjąć konkretny trud, dotyczący przemyślenia złej sytuacji i
działania. Jezus mówi idź, czyli weź się do pracy, która szanuje też drugiego człowieka
i nie obdziera go z jego godności czy dobrego imienia. Dlatego najpierw trzeba
upomnieć w cztery oczy, czyli sam na sam. Później Jezus wzywa: „Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze
jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała
sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi!
” (Mt 18,15-17a). To są
dalsze etapy, etap świadka (świadectwo innych ludzi zawsze wspiera argumenty) i
etap Kościoła. To jest konkretna droga. Nie da się tego ominąć. Tego domaga się
szacunek do drugiego człowieka i jego godności. Każdy z nas ma prawo do dobrego
imienia. I można się dziwić, że trzeba na końcu dać rękę Kościołowi, że to może
być donosicielstwo, ale tu chodzi o dobro drugiego człowieka. Najlepiej
rozumieją to rodzice, którzy czasami zabraniają dzieciom gdzieś wyjść czy coś
zrobić, bo wiedzą, że to prowadzi do zła. Tak jest i w wierze.
To najtrudniejsza
forma miłości drugiego człowieka, wymagająca odwagi, pokory i szczerości. Człowiek
dzisiaj nie jest do tego przyzwyczajony. Bardzo popularnym grzechem jest grzech
obmowy. Można to zobaczyć poprzez różne rozmowy czy to w autobusie, na przystankach,
w kolejkach, sklepach. I czasem sobie nawet z tego nie zdajemy sprawy. Także media
pokazują, że aby być kimś czy to w polityce, w sporcie, ogólnie w świecie to
najlepiej zbesztać drugiego człowieka, poniżyć go, obrazić i wtedy stajemy się
kimś, nieważne czy zastrzeżenia są prawdziwe czy fałszywe. Albo uczą nas
postawy, że sprawy najlepiej załatwiać przez rozgłaszanie jej dookoła,
wszystkim innym, ale nie samemu zainteresowanemu. Motorem napędowym takich
postaw jest strach. A strach jak rządzi życiem prowadzi prosto w dół, ku
nieszczęściom. I tak może się dziać i w naszych domach. Mąż nie zwróci uwagi
żony, ani ona jemu, bo żeby nie było gorzej, żeby nie było kłótni. Dzieci nie
posłuchają uwagi rodziców, bo są staroświeccy i nie znają dzisiejszy realiów. Tak
nie może być w naszym życiu! Tak jesteśmy obłudnikami, a nie chrześcijanami!
Obmowa niszczy relacje, niszczy miłość i buduje mur niezgody w życiu, a upomnienie
nie ma nas poniżać, ale sprowadzić na dobrą drogę. Panie proszę Cię, uzdalniaj
mnie, moje serce, wlewaj w nie odwagę, pokorę, aby umieć upominać, jak Ty, ale
aby także przyjmować upomnienia!
Czasami jednak
drugi człowiek może nie posłuchać nas. Może to wszystko po nim spłynąć. I co
wtedy zrobić? Jezus mówi, że staje się on jak poganin, czyli człowiekiem
wykluczonym ze wspólnoty. On sam siebie wyklucza przez swoje zachowanie. A
wykluczenie ma też zmotywować do poprawy. Mogą się wydawać dziwne słowa Jezusa
w tym całym kontekście: „Dalej, zaprawdę,
powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to
wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo
trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich
” (Mt 18,19-20). Te słowa
pokazują, co robić w takich chwilach. Pozostaje nam tylko modlitwa za takich
ludzi, aby się nawrócili. Siła modlitwy wspólnoty może wiele! Bo we wspólnocie
leży siła. Panie, dziękuje Ci za ludzi, którzy dbają o mnie, którzy potrafią
zwracać mi uwagę, za ludzi, którzy się za mnie modlą, abym był bliski Tobie! A
co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?
Błogosławionej
niedzieli i czasu zwykłego!

5 thoughts on “23 niedziela zwykła – chrześcijańscy donosiciele?

  1. Diakonie, a jak to jest z taką sprawą, że zanim zwrócę komuś uwagę, to poradzę się kogoś o zdanie, czy tak jest faktycznie a może mi się wydaje. Czy to jest grzech?

  2. W ramach braterskiego upomnienia (proszę skasować ten komentarz gdy już spełni swoją rolę):
    1. Jest różnica między "niejako" a "nie jako"
    2. Jest różnica między "mąż nie zwróci uwagi żony" a "mąż nie zwróci uwagi żonie"
    3. Tekst powinien być krótszy co najmniej o połowę. Sugeruję odcedzić. To jest ten przypadek gdy "mniej" znaczy "wiecej".
    Pozdrawiam 🙂

  3. Do anonimowego:
    Nie to nie jest grzech, jeżeli to pozostaje między wami i nie ma intencji oczerniania kogoś i ma się za cel zwrócenie ku zainteresowanej osobie. To świadczy także o naszej wrażliwości na sprawę braterskiego upomnienia.

    Do nauczyciel:
    nauczyciel to zawód. Charakter to co innego, odnosi się do osobowości 🙂
    Co do błędów stylistycznych i gramatycznych. Tak zdarzają mi się one dość często, gdyz nigdy nie czytam drugi raz swojego tekstu. Poza tym godzina o jakiej dodaje tekst także o czymś świadczy. Błędy mogą razić, ale nie stoją w opozycji co do treści, nie zmieniają jej rozumienia. A co do długości, pozostawię bez komentarza 🙂
    Pozdrawiam, z Bogiem! +

  4. To bardzo źle, że nie czytasz drugi raz swojego tekstu. Błędy stoją w opozycji co do treści, bo są brakiem szacunku dla odbiorcy.
    Jeśli coś się robi, powinno się to robić najlepiej, jak się potrafi. Bylejakość to nie cnota.
    Jeśli robi się coś na odwał, to po co sie to robi? Bo raczej nie dla Boga?
    Późna pora nie jest tu ŻADNYM usprawiedliwienie, a tłumaczenie, że się tekstu po napisaniu nie czyta to… proszę wybaczyc, ale niezbyt dobrze świadczy o autorze. 🙂
    Jest to ni mniej ni wiecej, ale komunikat: uważam mój tekst za doskonały, bo i ja doskonały jestem. A jeśli zdarzą się błędy? Ach, jakże to urocze! [trzepot rzęs]
    Zakładam, że istnieje opcja reedycji własnego tekstu?
    Jak mówi przysłowie: "Jeśli naprawdę chcesz – znajdziesz sposób. Jeśli nie chcesz – znajdziesz wymówkę."
    A co do długości – mówi się, że pierwsze pięć minut kazania ksiądz mówi dla Pana Boga, kolejne pięć dla ludzi, następne pięć już tylko dla siebie, a wszystko powyżej tego – dla diabła. 🙂
    Tak długi tekst jest po prostu nudny i nie chce się go czytać – zyskałby gdyby odcedzić wodę.

    (PS jednak charakter, bo odnosi się do osobowości 😉 Zawód mam zupełnie inny.)

  5. Do nauczyciela:
    Źle się wyraziłem, wybacz. Nie czytam tekstu w całości drugi raz, czytam jego akapity i czasami umknie mi jakiś błąd [co patrząc i na Twoją opinię, jest możliwe :)], gdyż przestawię jakiś wyraz w inne miejsce, albo zdanie. I dalej uważam, że nie uwłacza on odbiorcy, a tym bardziej treści tekstu, gdyż właściwy sens jest wyrażony 🙂 Jeżeli miałabyś co do tego jakiekolwiek wątpliwości pisz śmiało, z chęcią będę w miarę swoich możliwości, je rozwiewał! Ale dziękuje za opinię, wezmę sobie do serca reedycje tekstu w zakresie stylistyki i gramatyki 🙂
    Ile czytasz taki passus tekstu? Wątpię, że więcej niż [biorąc Twoją skalę] 10 min 🙂 A zastanawiam się ile czasu poświęcasz na inne rzeczy, które wybacz, ale nie zawsze ubogacają człowieka, a czasami wręcz przeciwnie tylko go zubażają… Co do długości, wybacz 🙂
    Pozdrawiam, z Bogiem! +

Skomentuj ks. Damian Ziemba Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *