6 niedziela zwykła – odkryć prawdę

on

Liturgia Słowa 6 Niedzieli zwykłej:
Kpł 13,1-2.45-46 Ps 32 1 Kor 10,21-11,1 Mk 1,40-45

Przeżywamy Tydzień Trzeźwości w Kościele w Polsce pod hasłem: „Abstynencja dzieci troską rodziny, Kościoła i narodu”. Problem alkoholu wśród dzieci wzrasta. To czas, aby ściślej przypatrzeć się swojemu podejściu do spraw wolności i uzależnienia, zwłaszcza alkoholu. Pamiętajmy w modlitwach o osobach uzależnionych i współuzależnionych. Także zbliża się przed nami Środa Popielcowa i obrzęd posypania głów popiołem. Nie zaniedbajmy tego czasu, szczególnej troski o swoją wiarę! Dziś jest także Światowy Dzień Chorego, módlmy się za osoby chore, samotne, starsze.

Dzisiejsza Liturgia Słowa bardzo odpowiada charakterowi dzisiejszego dnia – Światowy Dzień Chorych. Bóg podpowiada w pierwszym czytaniu, jak traktować osobę chorą na trąd, ale w Ewangelii widzimy Jezusa, który pokonuje kolejne bariery. Czytamy: „pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” (Mk 1,40). Nigdy nie spotkałem się z osobą chorą na trąd. Wyobrażam sobie, że to straszna choroba. Pokazując dzieciom kiedyś zdjęcia osób chorych na trąd widać było u nich grymasy na twarzy, strach i odrzucenie. Osoba chora na trąd musiała czuć, że osoby z jego towarzystwa tak się czują. Ale dziś pokonuje on w sobie wszystkie swoje strachy i lęki i idzie do Jezusa. Może już usłyszał o Jezusie co On dokonuje? Nie wiemy tego. Ale człowiek musi w sobie zawsze mieć choć nutę pokory, aby poprosić o pomoc, zwłaszcza chory, który już pewnie wiele razy został odrzucony, bez pomocy. Dziś przychodzi do Jezusa. Warto w nim zobaczyć siebie, walczącego tyle lat już z paskudnymi grzechami, które może wielokrotnie wzbudzały w nas odrazę do nas samych, czynił z nas w naszych oczach kogoś gorszego. I co robi Jezus?

Jezus: „zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: Chcę, bądź oczyszczony!” (Mk 1,41). Wyobrażacie sobie sytuację, że Jezus zamiast uzdrowienia pociesza tego trędowatego i go odsyła? To nie byłby nasz Bóg, to nie byłby Jezus. On dokonuje czegoś więcej. Wolą Boga nie jest to, żeby człowiek chorował. To kłamstwo w które pcha nas zło. Szatan nam podpowiada, że Bóg jest zły i chce, aby człowiek chorował, męczył się. A tymczasem choroba człowieka to konsekwencja grzechu człowieka. Bóg nie pcha nas w zło, ale pomaga nam z niego wyjść, podaje nam rękę w Jezusie. Bóg podaje nam rękę przez różne wydarzenia: osoby, lektury, filmy, muzykę, po to, aby zostawić za nami zło. Czasami to wychodzenie jest trudne, niczym wyjście z Escape Room, czasami jest trudne, bo trzeba coś zostawić za sobą, jak wyjście z pokoju przez ciasny korytarz, czasami wymaga od nas zaufania, bo trzeba iść w ciemności. Ale to jest plan Boga na pomoc nam. I potwierdza to końcówka Ewangelii: „natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony” (Mk 1,42).

Odkrycie prawdy o Bogu pomaga nam do Niego przyjść. Nie lubimy ludzi, do których mamy jakieś uprzedzenia. Raczej ich unikamy. Na pewno mamy dystans do osób, o których ktoś nam powiedział: uważaj na niego. To pobrzmiewa nam z tylu głowy dopóki się nie przekonamy, że ta osoba jest dobra, normalna. Jak to robimy? Zwyczajnie, krótka rozmowa na korytarzy, kilka smsów, rozmowa, kawka czy herbatka, spędzenie czasu ze sobą, obserwacja i od razu wyrabia się nam samym zdanie o kimś i myślimy: on jest na prawdę fajny / ona nie jest wiedźmą, jest normalna. Ale od człowieka to zależy, czy pokona w sobie strach, lęk i bariery. Tak samo jest dziś w Ewangelii. Bóg pokazał w Jezusie, że jest dobry i zależy Jemu na człowieku, dlatego: „ludzie zewsząd schodzili się do Niego” (Mk 1,45). Ludzie sami zaczęli się schodzić. Co to dla nas znaczy?

Ludzie dawali Jezusowi szansę. Bóg zaprasza nas, aby dać Jemu szansę na spotkanie i wyciągnięcie nas z tego co w nas jeszcze siedzi. Popatrzmy na samych siebie, w ilu sytuacjach siedzimy z przyzwyczajenia, w ilu grzechach z przyjemności, ile trudności sami sobie mnożymy zanim próbujemy coś rozwiązać. Otóż w perspektywie wiary rozwiązanie jest proste – dotyk Jezusa. Niema takiego miejsca w nas, które Jezus by się brzydził dotknąć czy odwracał wzrok na widok tego. Bóg jest wszechmocny, więc nie stawiajmy sami Jemu granic, bo to jest jedyna granica, której nie pokona – wolna wola. Wszystko inne jest dla Niego do rozwiązania. Warto dziś siąść z Jezusem i z Nim o tym porozmawiać. On lubi słuchać o naszym życiu z naszej perspektywy. On lubi wiedzieć, jak my sami coś przeżywamy i zawsze słucha z zapartym tchem, mimo że o tym wie. Lubi to, bo nas kocha. I od tego zaczyna się pierwsza pomoc: rozmowa z Nim. Panie Jezu, dziękuje za okazje do rozmowy z Tobą, pomocy mi w moich trudnościach i chorobach. Niech w moim sercu będzie Twój prawdziwy obraz i doświadczenie Ciebie, jako Boga dobrego i kochającego! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj do Ciebie?
Niech Pan błogosławi na ten (nie)zwykły czas!! +

6 thoughts on “6 niedziela zwykła – odkryć prawdę

  1. Można wierzyć bez zaangażowania, pozostając religijnie obojętnym ale można też wiarę przeżywać dając temu wyraz temu, że istnienie Boga nie jest dla mnie sprawą bez znaczenia..Możemy uczyc się od trędowatego z dzisiejszej Ewangelii takiej właśnie dojrzałej wiary wtedy nasza modlitwa będzie modlitwą która będzie umacniać naszą przyjażń z Bogiem…:)))

  2. Pragnę zaznaczyć, że otyłość w tym wieku to brak dbania o swoje ciało, nadwaga sprzyja tworzeniu się chorób (każdy lekarz to mówi).
    Ksiądz powinien być tego świadom, a nie zmieniając nawyków, również w pewnym sensie grzeszy, właśnie poprzez nie dbanie o swoje zdrowie, a to jest największy dar od Boga. Najpierw zadbajmy o siebie, a potem nauczajmy innych. Łatwo mówić o miłości, dobroci, miłosierdziu, ale o takich podstawowych rzeczach jak dbanie o zdrowie, dar życia już ciężej…

    1. Ma Pan rację, otyłość prowadzi do wielu różnych chorób. Tak, ciężko jest zmienić nawyki żywieniowe, ale nie wiem skąd u Pana przypuszczenie, że ja z tym nie walczę, że się nie zajmuje swoim zdrowiem? Założenia blokują nas na drugiego człowieka, może warto się ich pozbyć? Zapraszam do siebie na rozmowę 🙂

      Pozdrawiam, z Bogiem +
      X.Damian

    2. Panie / Pani Madej.
      To jest poniżej pasa co Pan / Pani zrobił. Skoro Pan / Pani zna ks. Damiana (bo widzi jak wygląda) to czego Pan / Pani do niego nie poszedł? Tak robią tchórze, cwaniacy. Na dodatek, skoro Pana / Pani tak boli brak świadectwa, proszę samemu je pokazać, ale jak widać na załączonym obrazku, nie potrafi Pan / Pani.
      Staje w obronie ks Damiana, bo robi to co ma robić, czyli głosi nam Ewangelię, tłumaczy, jak wg niej żyć. Ja nie miałem w domu przykładu wiary, cieszę się, że jest ktoś taki jak ks Damian. Robi to w prosty i dostępny sposób. Cieszę się, że trafiłem na ten blog.
      A w Panu / Pani widać szatańskie podejście. Z tego co wiem, chrześcijanin ma iść i upomnieć w cztery oczy. A Pan / Pani robi to publicznie schowany za nickiem…
      Ks Damianie, nigdy się nie spotkaliśmy, ale dziękuje za ten blog. Dziękuje za każde słowo pisane, które trafia we mnie i wzbudza we mnie refleksje do zmiany życia!

      Robert W.

  3. Chcę się też odnieść odnieść do wypowiedzi Pana Madej. Wiemy wszyscy że Bóg posługuje się różnymi osobami aby pomagać innym, czasem jest to uśmiech przytulenie a czasem nawet uratowanie życia. Z pewnością Ks.Damian należy do tych osób. Prosze zastanowić się co panem kieruje albo kto? Ja też pana błogosławię i zachęcam do tego innych którzy przeczytali pana wypowiedź. ++++

Skomentuj Robert W. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *