29 niedziela zwykła – być czy nie być

on

Liturgia Słowa 29 niedzieli zwykłej:
Iz 45,1.4-6 Ps 96 1 Tes 1,1-5b Mt 22,15-21

19 październik to wymowna data. To kolejna rocznica śmierci polskiego męczennika – ks. Jerzego Popiełuszki, błogosławionego Kościoła katolickiego. To święty z którego warto czerpać wzór, inspirować się w nim w poznawaniu Boga i rozwoju swojej wiary. Święci są nam dawani właśnie po to, aby nas zmobilizować i zawstydzić na drodze wiary.

Dzisiejsza Liturgia Słowa mówi nam o wyjątkowości relacji człowieka z Bogiem i jego skutkach. Ewangelia wprowadza nas w ten klimat. Już na początku czytamy: „Faryzeusze odeszli i naradzali się, jakby podchwycić Jezusa w mowie” (Mt 22,). Faryzeusze odchodzą od Jezusa, od Boga i oczekiwanego Mesjasza. Ci faryzeusze, tak obyci w Prawie Żydowskim, znający przepowiednie i przygotowujący lud na przyjście Mesjasza. Dziś zdradzają siebie po raz kolejny, swoje ideały, swoje zadanie i misje i odchodzą od Boga. Gdy człowiek nie uznaje Jezusa za swego Pana i Odkupiciela to przyjmuje pozę faryzeuszy, wrogów Jezusa, którzy za wszelką cenę, na każdym miejscu chcą pochwycić Jego w mowie, uczynku itd. To pokazuje, jak ktoś nie jest blisko Jezusa to szuka w Jezusie zła. Nie będąc blisko Jezusa człowiek zaprzecza sobie, swojemu zadaniu i sensu życia. To mechanizm życia, że idąc w zło często szukamy potwierdzenia naszej złej drogi, nie chcąc z niej zawrócić. Tylko niewielu ludziom to się udaje, zazwyczaj przy czyjejś pomocy. Faryzeusze idą jednak dalej z zło, chcąc pochwycić Jezusa w mowie. Widać, że zło pociąga za sobą zło i wciąga nas w wir, z którego nie sposób wydostać się samemu.

Posłali więc do Niego swych uczniów razem ze zwolennikami Heroda” (Mt 22,). Ewidentnie widać brak odwagi u faryzeuszy na spotkanie z Jezusem. Faryzeusze posyłają do Jezusa swoich uczniów i zwolenników Heroda. Co ich powstrzymuje? Wstyd, strach, obłuda w sercu? To najgorsza postawa jaką mogli przyjąć. Sami w życiu jesteśmy jej świadkami. Bardzo źle odbieramy, gdy mamy z kimś konflikt i przez kogoś przychodzą jakieś zapytania, ktoś wykorzystuje inną osobę do swoich zagrywek. Nikt z nas nie lubi być wtedy sową, która informuje obie strony, ale nikt nie lubi rozmawiać przez kogoś. To pokazuje, że człowiek wówczas nie ma w sobie chęci rozwiązania konfliktu, chowa się za kimś. Faryzeusze taki styl dialogu i rozwiązywania problemu podejmują. Choć jako mężczyźni doskonale wiedzą, że najlepiej problem rozwiązać twarzą w twarz, podczas rozmowy.

Jezus widzi to, dlatego pierwsze słowo jakie do nich mówi brzmi: „Obłudnicy” (Mt 22,18). W języku greckim użyto tu słowa hypokrites, co oznaczało aktorów teatralnych, grających role, którymi nie byli w rzeczywistości. Oni byli obłudni we wszystkim. Im zupełnie chodziło o cokolwiek innego. Zamiast oczekiwać na Mesjasza, oczekują na zysk, pieniądze, chwałę i sławę. Dlatego dołączają do nich poplecznicy Heroda, króla mającego i wpływy i finanse. Przestali patrzeć na Boga i znaleźli sobie nowego bożka. Tak się dzieje, gdy człowiek odwraca wzrok od Boga szuka zastąpienia Go w jakikolwiek inny sposób. Pycha, to podstawowy grzech z jakim człowiek musi się zmierzyć. Pycha, która pcha człowieka do przerośnięcia Boga, szukania swojej podobizny na denarze i poszerzania swojego portfela. Pycha, która powoduje, że człowiek jest nadęty jak balon a zupełnie pusty w środku. Pycha, która zaciemnia rzeczywistość i tworzy religię własnego ja. Pycha to pułapka, która ma nas zamknąć i pozbawić radości i doświadczania życia.

Lekarstwem na pychę jest obecność Boga. Dlatego Jezus na końcu odpowiada: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 22,). Jezus przypomina, aby w pokorze popatrzeć na rzeczywistość, a nie przez pryzmat pychy. Pycha wciąga nas w samotność, bo zawsze trafi się ktoś „lepszy” komu będziemy zazdrościć. Jednak przy Bogu można stanąć w prawdzie i zobaczyć siebie, prawdziwego, bez obłudy. Kim jesteśmy w oczach Boga? Zawsze Jego dziećmi. Mamy przez to wyjątkową godność. Ale wiążę się to z tym, że Bóg jest naszym Ojcem, dlatego jako dzieci też jesteśmy Jemu coś winni, przede wszystkim nasz czas, miłość, oddanie. To postawa zupełnie inna od dzisiejszych faryzeuszy, którzy odchodzą i rozmawiają z Jezusem przez innych. Jako dzieci Ojca, mamy stanąć przy Nim sami, poświęcając czas i serce. Tak unikniemy obłudy i pychy faryzeuszy. I tak stajemy przed odwiecznym pytaniem: być czy nie być przy Bogu? Panie, broń nas przed obłudą i pychą oraz dodaj sił to trwania przy Tobie. A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli! +

2 thoughts on “29 niedziela zwykła – być czy nie być

  1. Nie można mieć wszystkiego: bogactw największych, pieniędzy, władzy…
    Największym bogactwem jest życie w zgodzie z Bogiem, zaufanie Mu na każdy dzień. Panie Boże oddaję Ci moje zmartwienia, moje problemy, moją miłość, oddaję Ci wszystko co mam. Ty najlepiej wiesz jak tym moim bogactwem rozporządzać. Ufam Ci Boże.

Skomentuj Krystyna Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *