4 niedziela zwykła – Boże fochy

on

Liturgia Słowa 4 niedzieli zwykłej:

Jr 1,4-5.17-19 Ps 71 1 Kor 12,31-13,13 Łk 4,21-30

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA

2 lutego obchodzimy święto Ofiarowania Pańskiego, popularnie zwane Matką Bożą Gromniczną. To dzień, gdzie szczególnie dziękujemy za osoby życia konsekrowanego i modlimy się w ich intencjach. W liturgii Ofiarowania Pańskiego Maryja poświęca swoje dziecko Bogu. Również osoby konsekrowane ofiarowują się Bogu nie dla samej ofiary, lecz po to, by poprzez czystość, ubóstwo i posłuszeństwo doświadczyć miłosierdzia i dzielić się nim z innymi. Polecajmy w naszych modlitwach osoby życia konsekrowanego.

2 - bliskość BogaDzisiaj w Liturgii Słowa Bóg pokazuje, jak bardzo blisko jest człowieka. „Ja jestem z tobą – wyrocznia Pana – by cię ochraniać” (Jr 1,19). Bóg dzisiaj powołuje człowieka, mówiąc: „a oto Ja czynię cię dzisiaj” (Jr 1,18a). I choć każdy z nas ma różne powołanie, to dzisiaj Pan Bóg chce nam uświadomić, że ważna jest świadomość tego, ze Pan Bóg nas powołuje. Powołanie bowiem świadczy o bliskości. Nie wybiera się kogokolwiek do jakiejkolwiek misji. Boże powołanie bowiem ukazuje, że On wielokrotnie myślał nad tym co nam dać, abyśmy byli szczęśliwi, abyśmy byli w pełni ludźmi i to już od łona matki wg Jego słów: „zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię” (Jr 1,5). W powołaniu, obojętnie od tego, jakie ono jest objawia się Boża miłość. Tak blisko, jak dzieciątko w łonie matki blisko jest matki i jej serca. Taka jest miłość powołania między człowiekiem a Bogiem.

3 - miłość BogaTa miłość, jaka jest dokładnie, opisuje ją dzisiaj św. Paweł w II czytaniu. Mówi: „Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje” (1 Kor 13,4-8). Ale jednocześnie jest to też wezwanie dla nas, aby żyć taką miłością, jaka ma Pan Bóg. Dlatego dzisiejszy hymn jest dla nas zwierciadłem w którym każdy powinien się przejrzeć. I powinien stanąć przed nim z odwagą i pokorą. Tak jak kobiety, które stoją przed lustrem i potrafią się przyznać do tego ile mają zmarszczek czy jak mężczyzna, który umie się przyznać, że nie zna się na wkręcaniu żarówek, nie zaprzyjaźnił się ze śrubokrętem. Trzeba stawać w prawdzie, uznając swoje niedomagania, ale i pozytywy. Taka jest prawda. Ona nas nigdy nie poniża, nie dociska do ziemi, ale prostuje, pokazując nasze plusy i miejsca do pracy.

4 - cierpliwośćA brakuje nam dość często w naszej miłości wiele. Wydaje mi się dzisiaj, że chyba dość bardzo brakuje nam cierpliwości i  wybaczenia. Cierpliwości, bo świat narzuca nam, że wszystko jest już tu, na teraz. A Każdy człowiek ma swoją wrażliwość na drugiego człowieka, swoje tempo życia, możliwość przetworzenia informacji czy swoją siłę rozwoju. Nie każdy jest taki sam, zwłaszcza, że dziedzin życia mam dzisiaj tak bardzo wiele. I wybaczenie, a w zasadzie nie pamiętanie zła. My często mamy tak, że różne rzeczy sobie przypominamy. Psychika ludzka jest bowiem taka, że nawet w najmniej oczekiwanym momencie, z jakiejś błahostki przychodzi wspomnienie o jakimś wydarzeniu i może nas to zapalać do jakiejś nienawiści względem człowieka, żywienia urazy. A nasza miłość ma nie mieć nic wspólnego ze złem. Nic wspólnego ze złem. Inaczej to już nie jest miłość, ale ułuda…

5 - wyrzucić BogaA Jezus nam tydzień temu powiedział do czego każdy z nas jest wezwany. Padały słowa: „ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana” (Łk 4,18). I Jezus dopowiada dzisiaj do nich: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli” (Łk 4,21). Jezus bardzo mocno podkreśla, że żyjemy w czasie spełniania się tych tajemnic, tych obietnic. My jesteśmy świadkami tego. A nawet nie tylko świadkami, ale tymi, którzy tego doświadczają. Przed każdym człowiekiem dzisiaj Jezus kładzie możliwość albo Jego przyjęcia, albo Jego odrzucenia. Ewangelia pokazuje nam etapy odrzucenia Boga. Czytamy: „wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego (…) wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić” (Łk 4,22.28-29). Niby zaczyna się tak niewinnie, początkowo coś małego zaczyna nam nie pasować w tym co Bóg do nas mówi. Ale później idzie się dalej, odrzuca się Boga, później wyprowadza się Go na górę po to, aby go strącić. I tak człowiek może postępować. Ale najsmutniejsze co w tym wszystkim jest, jest sama końcówka Ewangelii.

6 - Bóg z namiOn jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się” (Łk 4,30). Jezus odchodzi, a człowiek widzi tylko Jego plecy. Nie ma Boga przy Nim. Człowiek zostaje sam dokładnie tak jak chciał. A życie bez Boga jest smutne, szare. I tutaj w Ewangelii zachowanie Boga nie jest, jak przysłowiowe zachowanie typowej nastolatki. Bóg się nie focha, ale szanuje decyzje człowieka. Bóg odchodzi, bo człowiek skreślił Go ze swojego życia. Oby nas nigdy coś takiego nie spotkało. A jeżeli spotkało, to dobrą nowiną dzisiaj jest to, że Bóg się nie focha, nie obraża, ale cały czas czeka. On nie odszedł na zawsze, poszedł po prostu gdzie indziej. Dlatego człowiek w takiej sytuacji musi dołożyć więcej sił, starań i wysiłku po to, aby Jezusa znaleźć. Bo On jest!  A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli! +

2 thoughts on “4 niedziela zwykła – Boże fochy

  1. Jezus mówi przeciez, że nigdy nas nie opuści i będzie z nami zawsze, aż do skończenia swiata… Wydaje mi się, że On jest zawsze przy nas i nie odchodzi, a jak Go odrzucamy to po prostu nie wtrąca się w nasze życie, ale jest przy nas, bo kocha nas, a miłość cierpliwa jest. Czeka na nas jak na syna marnitrawnego, ale wypatruje nas. Mysle, że jeśli się gubimy, odrzucamy Go, boimy się wrocic, to On pomaga nam. Kiedyś wydawało mi się, że faktycznie nas zostawia czy odchodzi, gdy my Go odrzucamy, ale ostatnio doszlam do wniosku, że Jego miłość jest tak nieskończona, że nie może nas zostawić na pastwę losu, bo mas kocha, ale Jego miłości nie możemy zrozumieć, bo jest doskonala, a w naszym życiu nic nie jest doskonale, więc nie mamy z czym porównać tej miłości, co za tym idzie zrozumieć jej też nie mozemy. Mysle, tez, że szanuje naszą wolnosc i nie robi nic na sile, ale wie, że jesteśmy słabi, „nie wkurza” się na nas, bo nas tak bardzo kocha i chce nas znalezdz, przecież to On wychodzi szukać zagubionej owieczki 🙂

  2. Pan Bóg jest dżentelmenem, daje nam wybór w wolności. I od nas zależy czy pójdziemy drogą prawdy i błogosławieństwa czy grzechu i śmierci. Obyśmy zawsze wybierali życie w obfitości Pana!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *