3 niedziela Adwentu. czyli chrześcijańskie wariactwa!

on

Liturgia Słowa 3 niedzieli Adwentu:
So 3,14-17 Ps (Iz 12,2-6) Flp 4,4-7 Łk 3,10-18
            Kościół
trwa w Adwencie, radosnym czasie oczekiwania, o którym przypominają nam m.in.
wieniec Adwentowy z czterema świecami czy schodki (drabina), po których schodzi
Małe Dzieciątko. Wskazują one na upływ czasu, na skracanie się drogi Jezusa do
nas, ale także na to, że my chrześcijanie, również zbliżamy się do Niego. Ale
czy jesteśmy na to gotowi? Przeżywamy w tym tygodniu kwartalne dni modlitw o
świętość rodzin. Rodzina jest podstawową jednostką społeczną, nie tylko w
państwie, ale i w Kościele. Zdrowe rodziny wychowują dojrzałych ludzi, wpływają
na uświęcanie się całej familii. Na rodzinach tak bardzo zależało naszemu
papieżowi, bł. Janowi Pawłowi II, który apelował często o świętość rodzin.
Polecajmy w naszych modlitwach nasze rodziny!
Liturgia Słowa
dzisiejszej niedzieli jest przepełniona radością, nie tylko z nazwy dzisiejszej
niedzieli „Gaudete (dosłownie radujcie się!)”, ale i prorok Sofoniasz
wzywa: „Wyśpiewuj, Córo Syjońska! Podnieś radosny okrzyk, Izraelu! Ciesz się
i wesel z całego serca, Córo Jeruzalem
” (So 3,14). Radość jest wyróżnikiem
chrześcijan. Wiedział o tym również św. Paweł, który pisze do Filipian: „Radujcie
się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się!
” (Flp 4,4). Myśląc
tak o radości, można powiedzieć, że mielibyśmy być nienormalni z naszą
radością. Wszyscy, którzy nas otaczający dziwiliby się dlaczego się tak
cieszymy, skoro wokół zasypane drogi, śmierć i bieda. Z czego jednak mamy się
radować? Św. Paweł podpowiada: „Pan jest blisko!” (Flp 4,5). Czy to może
dawać taką radość, aż taką radość? Owszem! Jak patrzę na młode małżeństwa, gdy
jedno z nich wyjeżdża, gdy nie widzą się kilka dni, to widać jak za sobą tęsknią.
Czekają, by się zobaczyć. Co więcej, gdy zbliża się już moment powrotu, obie
połówki chodzą jak nakręcone i nic nie jest w stanie im przeszkodzić. To się
nazywa prawdziwa tęsknota z miłości. Więc skoro ja, chrześcijanin czekam w
wolności z miłością na przyjście Pana, nie tylko w tych świętach, ale każdego
dnia, jest to dla mnie powód do radości, z którego niewątpliwe jestem w stanie
śpiewać i nie przeszkodziłoby mi patrzenie i opinia ludzi o mnie, jako o
dziwaku.
I co powoduje
bliskość Pana? Jego przyjście? Podpowiada dalej prorok Sofoniasz: „Oddalił
Pan wyroki na ciebie, usunął twego nieprzyjaciela
” (So 3,15a) – wraz z
przyjściem Pana otrzymujemy na nowo wolność, „nie będziesz już bała się
złego
” (So 3,15b) – żyjemy bez strachu, jako zdrowi psychicznie, „On
zbawi, uniesie się weselem nad tobą, odnowi swą miłość
” (So 3,17) – Pan
zwraca nam godność Dziecka Bożego, odnawiając nasze przymierze. Czy więc z tego
powodu nie mam się radować? Podpowiada dzisiaj prorok Izajasz, jako psalmista:
Chwalcie Pana! Wzywajcie Jego imienia! Śpiewajcie Panu, bo uczynił wzniosłe
rzeczy
” (Iz 5,4.5). Panie o prawdziwą radość płynącą z Twojej obecności
proszę dzisiaj!
            Św.
Paweł przypomina dzisiaj, żeby się o nic nie troskać: „O nic się już zbytnio
nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w
modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem!
” (Flp 4,6). Jeżeli troski odejdą, a
zamiast nich w sercu zagości Bóg to „pokój Boży będzie strzegł
waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie
”(Flp 4,7). Zresztą Jezus mówił: „Przypatrzcie
się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a
Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?
Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie.
Starajcie się naprzód o królestwo [Boga] i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko
będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień
sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy
” (Mt
6,26.32-34). Bóg wie czego potrzebujemy, a jeżeli spotkanie z Nim będzie dla
mnie najważniejsze, nie tylko spotkanie w wieczności, ale spotkanie z Nim
każdego dnia, to On się zatroszczy! Owszem, można tego nie dostrzegać, można
uważać, że to wariactwo.
Popatrzmy na
Ewangelię. Jan naucza tłumy, które pytają go „cóż mamy czynić?” (Łk
3,11). To dobre pytanie, wskazuje nie tylko na szacunek jakim cieszył się Jan
Chrzciciel, ale równocześnie na uznanie siebie za zagubionego, na uświadomienie
sobie swojej aktualnej pozycji. Wskazuje to jednocześnie na próby powrotu na
prawdziwa drogę, na tę drogę na której każdy z nas powinien być. Kto pytał
Jana? Tłumy, celnicy, żołnierze. To zbieranina ludzi niezbyt szanowanych w
tamtych czasach, tłum – wskazuje na chaos, masy, na brak tożsamości; celnicy –
pogardzani za wyzyski i oskarżani za współprace z kolaborantem; żołnierze –
symbolizowali ucisk ze strony okupanta, pogardzani jak celnicy. To znamienne że
te osoby przychodzą do Jana i proszą o chrzest nawrócenia, oni chcą wrócić na
prawdziwą drogę! Dlaczego? Podpowiada Izajasz: „Oto Bóg jest zbawieniem
moim! Będę miał ufność i nie ulęknę się, bo mocą moją i pieśnią moją jest Pan.
On stał się dla mnie zbawieniem
” (Iz 12,2).
Jan ma
świadomość, że on nie może dać zbawienia człowiekowi, że jest tylko Bożym
narzędziem, dlatego wskazuje na Mesjasza, przyznając się tym samym, że nim nie
jest. Jan ma odwagę i pokorę, by świadczyć o Prawdziwym Mistrzu. Przyznaje się:
lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać
rzemyka u sandałów
” (Łk 3,16b), tym samym nie uznaje się nawet za sługę (ta
rzecz należała do sługi; sługa rozwiązywał rzemyk u nóg, bo nogi były uznawane
za nieczyste, bo dotykały ziemi i wszystkich nieczystości na niej leżących). To
wskazuje mi dzisiaj jasno, żeby nie skupiać uwagi na sobie, ale wskazywać na
Jezusa, żeby mieć odwagę o Nim świadczyć. A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj
Tobie?
Błogosławionego
czasu Adwentu, oby był czasem trudu i duchowego zmagania się!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *